Mimo 99 lat, które upłynęły od chwili uzyskania przez Polki praw wyborczych, siła kobiet walczących o swoje prawa nie słabnie - mówiły organizatorki happeningu, który we wtorek wieczorem odbył się przed Sejmem.
Uczestniczki odczytały między innymi manifesty Zofii Nałkowskiej, Marii Konopnickiej, Marii Dulębianki i Aleksandry Piłsudskiej.
"Kobiet prawa wspólna sprawa"
Na happeningu pojawiły się też transparenty: "Siła Kobiet. Już od 1918 idziemy po nasze prawa" oraz "Równe szanse na awanse". Po wystąpieniach skandowano między innymi hasła: "Kobiet prawa wspólna sprawa", "Nasze prawa, nasze życie", "Wolna Polka, wolna Polska" czy "Nie składamy parasolek". Na zakończenie symbolicznie postukały parasolkami w barierki odgradzające Sejm. Było to nawiązanie do wydarzeń z 1918, kiedy emancypantki przyszły przed willę marszałka Józefa Piłsudskiego stukając parasolkami w okiennice.
- Chcemy upamiętnić 99-lecie uzyskania przez Polki praw wyborczych oraz przypomnieć postulaty, które po części są nadal aktualne. Cały czas walczymy o prawa kobiet. Sytuacja od tamtej zmieniła się na lepsze, natomiast mimo wszystko Polska jest troszkę do tyłu jeśli chodzi o prawa kobiet, chociażby prawa reprodukcyjne - zaznaczyła w rozmowie z PAP Marta Puczyńska z Warszawskiego Strajku Kobiet.
Oceniła, że to państwo powinno inicjować obchody rocznicy uzyskania przez Polki praw wyborczych i źle, że tak się nie dzieje. - Polska była jednym z pierwszych krajów, które przyznały prawa wyborcze kobietom i moim zdaniem jest się czym chwalić -powiedziała.
Postulaty sprzed 100 lat wciąż aktualne
Jednym z elementów happeningu był przyjazd Józefa Piłsudskiego z żoną Aleksandrą. W rolę marszałka wcielił się jeden z przywódców ruchu Obywateli RP Paweł Kasprzak.
- U progu swojej niepodległości 100 lat temu w II Rzeczypospolitej Polska zapowiadała się na bardzo nowoczesną demokrację. Tej szansy nie wykorzystaliśmy (...), a dzisiaj, jak wszyscy wiemy, te postulaty kobiece są wciąż aktualne. Prawa kobiet, prawa aborcyjne są wciąż tematem gorących sporów i nigdy nie były przedmiotem rzetelnej debaty z udziałem obywateli. Ten kompromis, który dotyczy prawa aborcyjnego, został być może zawarty, ale nie z udziałem kobiet i nie z udziałem polskich obywateli. Konwencja antyprzemocowa, to wszystko są rzeczy wciąż do załatwienia - mówił Kasprzak.
Kobiece i męskie nazwy ulic "po równo"
Obecna na happeningu radna Paulina Piechna-Więckiewicz poinformowała, że na czwartkowej sesji rady miasta stołecznego Warszawy najprawdopodobniej zostanie przyjęta inicjatywy, by od przyszłego roku, na 100-lecie uzyskania praw wyborczych, nazewnictwo ulic i obiektów miejskich w Warszawie było poświęcone głównie kobietom oraz by po 2018 kobiece i męskie nazwy ulic były nadawane "po równo".
Happening zorganizowały środowiska feministyczne z grupy "Ściana furii", Warszawskiego Strajku Kobiet i grupy warszawskie "Dziewuchy Dziewuchom".
Od 1918
Dekret marszałka Józefa Piłsudskiego z 28 listopada 1918 o ordynacji wyborczej do Sejmu Ustawodawczego stanowił, iż "wyborcą do Sejmu jest każdy obywatel państwa bez różnicy płci", a także, że "wybieralni do Sejmu są wszyscy obywatele(lki) państwa posiadający czynne prawo wyborcze".
W czasach nowożytnych pierwszym miejscem, w którym przyznano kobietom prawo wyborcze, było Terytorium Wyoming w Stanach Zjednoczonych, gdzie kobiety mogły głosować od 1869.
W Nowej Zelandii kobiety czynne prawo wyborcze uzyskały w 1893, a bierne prawo wyborcze w 1919. Wówczas było to terytorium angielskie o ograniczonej autonomii. W 1902, rok po politycznym oddzieleniu się od Wielkiej Brytanii, prawo wyborcze dla przyznano kobietom w Australii.
W Europie kobiety po raz pierwszy mogły głosować w Finlandii, gdzie odpowiednie regulacje wprowadzono w 1906.
PAP/mp