Śródmiejscy funkcjonariusze dostali informację o awanturze w al. Jana Pawła II. Kiedy przyjechali na miejsce, zauważyli trzech mężczyzn. Dwaj z nich okazali się pracownikami pobliskiego centrum handlowego. Opowiedzieli policjantom, że do pracy dojeżdżają fiatem cinquecento, którego potem zostawiają na podziemnym parkingu.
Mówił, że to jego samochód
Kilka minut przed przybyciem funkcjonariuszy, przechodzili obok auta i zauważyli, że siedzi w nim jakiś mężczyzna. Na pytanie, co robi w ich samochodzie, odpowiedział, że to jego fiat, po czym wysiadł z samochodu i zaczął uciekać. Mężczyźni pobiegli za nim i zatrzymali go kilkaset metrów dalej.
Wersja 34-letniego Macieja Ch. była trochę inna. Tłumaczył, że wcale nie wsiadał do fiata, tylko stał obok. Kiedy zobaczył dwóch mężczyzn, myślał, że chcą go napaść, i dlatego zaczął uciekać.
Trafił do izby zatrzymań
Mundurowych te tłumaczenia jednak nie przekonały. Wątpliwości rozwiało ostatecznie przeszukanie plecaka Macieja Ch. Okazało się, że miał w nim 6 kluczyków do aut, rękawiczki, nóż tokarski i dwa telefony komórkowe.
Męzczyzna trafił do komendy przy ul. Wilczej. Noc spędził w policyjnej izbie zatrzymań. Dochodzeniowcy przedstawią mu zarzut usiłowania kradzieży samochodu. Policjanci będą też sprawdzali, czy nie popełnił więcej podobnych czynów.
js