Na razie nikomu nie postawiono zarzutów w sprawie śmierci 28-letniego Piotra P. po awanturze na firmowej wigilii w Zielonce. Zatrzymani w tej sprawie zostali zwolnieni do domów. - Śledztwo może potrwać długo - ocenia Artur Orłowski, szef prokuratury rejonowej w Wołominie.
- Po przesłuchaniu świadków zdecydowaliśmy, że nikomu nie zostaną postawione zarzuty. Osoby te zostały zwolnione - mówi Orłowski.
Prokuraturze udało się ustalić, że obie imprezy firmowe, odbywające się w lokalu, przed którym doszło do tragedii, były suto zakrapiane alkoholem.
- Na chwilę obecną wydaje się, że w zdarzeniu mogło brać udział 13 osób, jednak ta liczba może ulec zmianie - dodaje prokurator z Wołomina.
Innych szczegółów zdradzić nie chce. - Więcej na tym etapie śledztwa powiedzieć nie mogę. Sprawa jest rozwojowa i może potrwać jeszcze długo - przyznaje Orłowski.
Tragedia na firmowej wigilii
Jak ustalili śledczy, w sobotę wieczorem w jednym z lokali gastronomicznych w Zielonce odbywały się dwa spotkania wigilijne. Doszło do awantury między ich uczestnikami. Skończyło się tragedią. 28-letni Piotr P. został raniony nożem i zmarł w szpitalu.
jb/lulu
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl