Zmiana czasu, odbywająca się dwa razy w roku, ma się przyczynić do efektywniejszego wykorzystania światła dziennego poprzez dostosowanie rytmu pracy człowieka do wschodów i zachodów słońca.
Czy to się opłaca?
- Dzięki temu teoretycznie łatwiej jest nam wstać, bo jest jasno, chociaż pod koniec grudnia te dni są na tyle krótkie, że już w zasadzie nie starcza dnia, wstajemy - jest ciemno, wracamy do domu - jest nadal ciemno. Ale przez ten okres przejściowy jest to pewna ulga dla organizmu - mówi dr Kamil Złoczewski z planetarium Niebo Kopernika.
Kolejnym z argumentów za wprowadzeniem zmiany czasu była oszczędność energii. Trudno jednak policzyć, czy przestawianie zegarków jest opłacalne. - Czy to daje nam korzyści, jeśli chodzi o efektywność pracy, nasze wyspanie, efektywność gospodarki? Nie ma konkretnych wyliczeń i dowodów na to, czy to ma sens. Osobiście uważam, że jesienna zmiana czasu jest jak najbardziej przyjemna, bo można się wyspać, a organizm po kilku dniach sam się do niej przyzwyczaja. Niektórzy dostosowują się lepiej i po kilku dniach nie czują różnicy, niektórzy zmianę odczuwają zaś kilka dni dłużej - dodaje dr Złoczewski.
Zna go każdy, z bliska widziało niewielu. Zobacz zegar milenijny na PKiN
Kto zarobi więcej, a kto mniej
Plusy i minusy zmiany czasu są zależne od branż. Nieco krótszy słoneczny dzień to kłopot dla osób prowadzących biznesy związane z aktywnością na świeżym powietrzu. Mniej zarobią zatem producenci sprzętu sportowego, właściciele wynajmujący boiska piłkarskie, czy pola golfowe. Ich klienci chętniej uprawiają sport, gdy jest naturalnie jasno.
Z mniejszej liczby godzin z towarzyszącym klientom światłem słonecznym nie będą cieszyć się też sprzedawcy. Według badań chętniej zaglądamy do sklepów, gdy jest jeszcze jasno. Unikamy centrów handlowych po zmroku, pomimo, że i tak są oświetlone tysiącami żarówek.
Należy pamiętać, że brak światła dziennego w wielu zawodach wpływa też niekorzystnie na wydajność pracownika (np. w budownictwie, rolnictwie).
Mniejsze zyski ma branża transportowa. Wszystko przez to, że np. pociągi przewożące osoby muszą przestać dodatkową godzinę na dworcu. To oznacza mniej chętnych do jazdy wolniejszym o godzinę środkiem transportu.
Tej nocy więcej zarobią wszyscy pracujący w nocy z sobotę na niedzielę, a zatem np. dyżurujące w szpitalach pielęgniarki i lekarze, pilnujący porządku policjanci, czy bezpieczeństwa strażacy.
Na zmianie czasu na zimowy skorzystają też nocne kluby i bary.
Unijna dyrektywa
W całej Unii Europejskiej czas letni zaczyna się w ostatnią niedzielę marca, a kończy w ostatnią niedzielę października. Mówi o tym obowiązująca bezterminowo dyrektywa UE ze stycznia 2001 r.: "Począwszy od 2002 r. okres czasu letniego kończy się w każdym państwie członkowskim o godz. 1 czasu uniwersalnego (GMT) w ostatnią niedzielę października". Z informacji dostępnych na portalu WorldTimeZone.com wynika, że rozróżnienie na czas letni i zimowy obowiązuje we wszystkich krajach europejskich z wyjątkiem Islandii. W USA, Kanadzie i Meksyku czas zimowy i letni stosuje się z wyjątkiem pewnych regionów. Z kolei w Ameryce Południowej zegarki przestawia się w niektórych regionach Brazylii, Paragwaju i Urugwaju. Większość krajów na tym kontynencie zmieniała dawniej czas na letni, ale już z tego zrezygnowała. W Afryce czas letni stosują m.in. Maroko, Libia i Namibia. W Azji zmiany czasu obowiązują tylko w niektórych krajach Bliskiego Wschodu, m.in. w Izraelu i Iranie. W większości krajów azjatyckich, w tym w Japonii, Indiach i Chinach, czasu letniego nie stosuje się. W Polsce zmiana czasu została wprowadzona w okresie międzywojennym, następnie w latach 1946-1949, 1957-1964, a od 1977 r. stosuje się ją nieprzerwanie. Obecnie zmianę czasu reguluje rozporządzenie prezesa Rady Ministrów z 5 stycznia 2012 r. w sprawie wprowadzenia i odwołania czasu letniego środkowoeuropejskiego w latach 2012–2016. Czas letni zacznie znów obowiązywać 27 marca 2016 r.
Zobacz nasz archiwalny materiał o pracy warszawskiego zegarmistrza:
"Czas każdego traktuje tak samo"
tol/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl