We wtorek "Szkatuła" został doprowadzony na salę sądową w asyście czterech uzbrojonych i zamaskowanych policjantów.
Jak wynika z odczytanego przez prokuraturę aktu oskarżenia, mężczyzna ma w tym procesie odpowiadać m.in. za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą "śródmiejsko-wolską" o charakterze zbrojnym, mającą na celu dokonywanie wymuszeń rozbójniczych i handel narkotykami oraz udział w gangu kierowanym przez Mariusza D., ps. Przeszczep. Rafałowi S. grozi do 12 lat więzienia.
Odmówił składania wyjaśnień
Na rozprawie nie stawili się pokrzywdzeni. Sam "Szkatuła" odmówił składania wyjaśnień. Nie odpowiedział na pytanie sądu, czy przyznaje się do zarzucanych czynów i zwrócił się o odroczenie terminu rozprawy.
Jego obrońca mec. Robert Rynkun-Werner po rozprawie powiedział dziennikarzom, że większość zarzutów dotyczy przestępstw samochodowych sprzed lat. - Wtedy był on młodym chłopakiem, można powiedzieć młodzieńcem, także myślę, że więcej jest tutaj zamieszania, niż ta sprawa jest tego warta. Zobaczymy, czy dojdziemy do porozumienia z prokuraturą. Rozmowy trwają - powiedział. Jak dodał, jego klient na razie nie przyznaje się do żadnego z zarzucanych mu czynów.
Z kolei prokurator powiedziała, że przyznanie się do winy nie jest obligatoryjnym wymogiem, aczkolwiek "w tej sytuacji taki będzie warunek i oczekiwania prokuratury". - Wszystko będzie zależało od tego, jakie będą zaproponowane kary za poszczególne przestępstwa i jaka będzie zaproponowana kara łączna. Od tego przede wszystkim będzie uzależnione ewentualnie niezgłoszenie sprzeciwu przez prokuraturę - wyjaśniła prokurator.
Podda się karze?
Oskarżony rozważa skorzystanie z artykułu 387 Kpk, mówiącego o dobrowolnym poddaniu się karze. Wcześniej w trakcie śledztwa Rafał S. nie przyznawał się do winy, nie chciał też składać wyjaśnień.
"Szkatuła" był numerem jeden na policyjnej liście najbardziej poszukiwanych przestępców. Szukano go przez 10 lat, wystawiono za nim osiem listów gończych oraz dwa Europejskie Nakazy Aresztowania. Mężczyzna został zatrzymany przez policję w połowie maja w Lesznowoli pod Warszawą.
W połowie lipca do Sądu Okręgowego w Warszawie trafił akt oskarżenia obejmujący łącznie 12 zarzutów dotyczących lat 1997-2006. Przesłała go warszawska prokuratura okręgowa. Najpoważniejszy z zarzutów dotyczy właśnie kierowania gangiem. Pozostałe to m.in. kradzieże samochodów osobowych, rozboje, handel heroiną oraz podrobienie dokumentu i wyłudzenia od pracownika Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego poświadczenia nieprawdy poprzez wystawienie paszportu na nieprawdziwe dane.
Jeszcze jeden proces
Rafała S. czeka w Warszawie jeszcze jeden proces. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga postawiła mu zarzut podżegania do zabójstwa i pod koniec lipca br. przesłała do praskiego sądu okręgowego akt oskarżenia w tej sprawie. Chodzi o zabójstwo Tomasza S., ps. Komandos, bliskiego współpracownika szefa gangu mokotowskiego Andrzeja H., ps. Korek.
Zamachu na niego dokonano 31 maja 2002 r. w warszawskim centrum handlowym Klif. Do strzelaniny doszło w godzinach szczytu zakupowego, w jednym z barków. Zginęło dwóch gangsterów, trzeci został ranny. "Komandos" uciekł, ale zastrzelono go kilka miesięcy później - w sierpniu 2002 r. na stacji benzynowej przy ul. Radzymińskiej. Za podżeganie do zabójstwa "Szkatule" grozi dożywocie.
S. zaczynał od kradzieży samochodów dla gangu Piotra K., ps. Bandziorek. Później trafił do "grupy mokotowskiej" kierowanej przez Andrzeja H. - "Korka". Dzięki bezwzględności usamodzielnił się jednak, stworzył własny gang, który szybko zaczął przejmować wpływy nie tylko w Warszawie, ale też na Mazowszu.
Grupa "Szkatuły" specjalizowała się w zabójstwach, wymuszeniach haraczy, uprowadzeniach i obrocie narkotykami. Gang został rozbity w lutym 2008 roku, Rafał S. nie został jednak wówczas zatrzymany.
pap/par