W dwóch prokuraturach trwają dwa śledztwa. Jedno ma wyjaśnić, kto zabił Jolantę Brzeską, drugie – kto popełnił błędy, szukając jej zabójców. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów.
Sześć lat po śmierci znanej działaczki ruchu lokatorskiego wciąż nie wiadomo, dlaczego Jolanta Brzeska zginęła i kto odpowiada za jej śmierć. W kwietniu 2013 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w tej sprawie z powodu niewykrycia sprawców.
Od jesieni ubiegłego roku prokuratura, ale już spoza stolicy, próbuje na nowo rozwikłać zagadkę śmierci Brzeskiej.
Prokuratorzy prowadzą obecnie dwa śledztwa.
Przesłuchali kilkadziesiąt osób
Pierwsze, najważniejsze, dotyczy zabójstwa Jolanty Brzeskiej, do którego doszło 1 marca 2011 r. Nadzoruje je Prokuratura Regionalna w Gdańsku. Prowadzący je prokurator ma do pomocy grupę śledczą złożoną z policjantów z gdańskiego i warszawskiego CBŚ oraz z Komendy Stołecznej Policji. Jak informuje prok. Maciej Załęski, rzecznik prokuratury, przeprowadzono już "czynności z kilkudziesięcioma osobami". Niektóre były przesłuchane po raz pierwszy, inne po raz kolejny (to takie, które były świadkami w umorzonym śledztwie warszawskim), a niektóre były ze sobą konfrontowane – czyli przesłuchiwane równolegle. Efektów tych przesłuchań na razie brak.
- Do tej pory nikomu nie przedstawiliśmy zarzutów – mówi tvnwarszawa.pl prok. Załęski. – Śledztwo jest zaplanowane do 30 marca, ale na pewno zajdzie konieczność jego przedłużenia. Wystąpimy z wnioskiem o to do Prokuratury Krajowej – zapowiada prokurator.
Szukają nieprawidłowości
Właśnie w Prokuraturze Krajowej, ale w innym jej pionie, prowadzone jest drugie postępowanie związane ze śmiercią Jolanty Brzeskiej. Wydział Spraw Wewnętrznych PK prowadzi śledztwo w sprawie "nieprawidłowości przy wyjaśnianiu zabójstwa Jolanty Brzeskiej". Dotyczy ono prokuratorów i policjantów, którzy pracowali przy tej sprawie przed jej pierwszym umorzeniem, przede wszystkim z komendy na Mokotowie i tamtejszej prokuratury.
- Trwają przesłuchania świadków i jednocześnie jest gromadzona i analizowana dokumentacja dotycząca tej sprawy. To wszystko co możemy przekazać w tej chwili – poinformował nas prok. Maciej Kujawski z Prokuratury Krajowej. Dodał, że w tej sprawie również nikomu nie postawiono zarzutów i nie sporządzono też wniosku o uchylenie immunitetu żadnemu prokuratorowi (co musiałoby nastąpić, gdyby któryś miał usłyszeć zarzut).
Reakcji nie było
Jak nieoficjalnie dowiedział się portal tvnwarszawa.pl, wznowienie umorzonego przed laty śledztwa w sprawie zabójstwa Jolanty Brzeskiej, było drobiazgowo zaplanowane, łącznie z tym, kiedy przekazywać informacje mediom.
Po raz pierwszy, o tym, że prokuratura może na nowo zająć się tą sprawą, zrobiło się głośno w czerwcu ubiegłego roku. Wówczas trzech warszawskich posłów PiS zwróciło się do Zbigniewa Ziobro – ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego z prośbą wznowienie śledztwa.
Od tego momentu upłynęły blisko dwa miesiące, w trakcie których prasa informowała o "analizie sprawy" w Prokuraturze Krajowej. Konferencja, na której prokurator generalny miał ogłosić formalną decyzję o wznowieniu śledztwa w sprawie zabójstwa Jolanty Brzeskiej, zaplanowano na 19 sierpnia. Na ten dzień włączono też podsłuchy kilku telefonów, z których korzystały osoby podejrzewane o związek ze śmiercią działaczki lokatorskiej. Prokuratorzy mieli nadzieję, że relacje z konferencji prasowej ministra Ziobro wywołają jakąś reakcję o podsłuchiwanych osób. Ale nie wywołały. A przynajmniej nie taki, który pozwalałby na udowodnienie, że te osoby miały związek ze śmiercią Jolanty Brzeskiej.
Zresztą część z tych osób była już wcześniej podsłuchiwana, w innym śledztwie. Wówczas też nie nagrało się nic o zabójstwie z 2011 r., co miałoby znaczenie dla sprawy.
Formalna decyzja o przekazaniu śledztwa do Gdańska zapadła dopiero miesiąc później.
Wstrząs termiczny
Od śmierci Jolanty Brzeskiej właśnie mija sześć lat. Na jej spalone zwłoki natknął się spacerowicz na terenie Parku Kultury w Powsinie. Ciało jeszcze się tliło.
Policja i prokuratura początkowo podejrzewały, że kobieta popełniła samobójstwo. Wskazywały na to wyniki sekcji zwłok. Biegli orzekli bowiem, że kobieta zmarła w wyniku "wstrząsu termicznego", czyli spaliła się żywcem.
Ostatecznie jednak prokuratura przyjęła, że śmierć Jolanty Brzeskiej była skutkiem zabójstwa, a ze zbrodnią mógł mieć związek ktoś z kręgu osób zajmujących się odzyskiwaniem nieruchomości w ramach tzw. reprywatyzacji. Jolanta Brzeska była lokatorką mieszkania w zreprywatyzowanej kamienicy.
W środę o godz. 17 między ulicami Iwicką i Zakrzewską na Sielcach, czyli kilkaset metrów od domu, w którym spędziła większość swojego życia, odbędzie się uroczyste otwarcie skweru im. Jolanty Brzeskiej.
Zobacz materiał na temat zagadkowej śmierci Jolanty Brzeskiej:
Piotr Machajski
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24