Spółdzielcy nie chcą płacić za nieudaną dekomunizację

Mieszkańcy o dekomunizacji ulic
Źródło: TVN24

Kilka warszawskich spółdzielni zwróciło się do wojewody z wnioskiem o zwrot kosztów związanych z nieudaną dekomunizacją. Ten odesłał je do ratusza, który twierdzi, że również nie zapłaci i sam rozważa wystawienie rachunku wojewodzie Zdzisławowi Sipierze.

Zgodnie z ustawą dekomunizacyjną samorządy miały czas do 2 września 2017 roku na zmianę nazw propagujących komunizm. Ale radni Warszawy uznali, że zmienią jedynie nazwy sześciu z ponad czterdziestu ulic.

O dekomunizacji pozostałych 47 zdecydował wojewoda Zdzisław Sipiera. Wtedy też trzeba było zmienić między innymi tabliczki z nazwami ulic czy przystanków. Koszty ponosiło miasto, ale i spółdzielcy. - W związku z tymSpółdzielnia Budowlano-Mieszkaniowa "Jary" dokonała zmiany oznakowania budynków zlokalizowanych przy ulicy Służby Polsce na Kazimierza Kardasia Orkana – informuje wiceprezes spółdzielni Marek Mieszanowski i dodaje, że za te zmiany płacili spółdzielcy.

Dekomunizacja po raz drugi

Ale miasto od dekomunizacyjnej decyzji wojewody się odwołało. Sprawa trafiła kolejno do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, który zdecydował o cofnięciu decyzji Zdzisława Sipiery.

Efekt? Tablice trzeba było wymienić po raz kolejny. - 29 stycznia burmistrz dzielnicy przypomniał o obowiązku oznakowania właściwym adresem nieruchomości i aktualizację nazw ulic – relacjonuje Mieszankowski.

Koszt tych zmian ursynowska spółdzielnia wyceniła na blisko 17 tysięcy. – Dlaczego za zmiany mają płacić spółdzielcy? – zastanawia się wiceprezes i dodaje, że jeszcze w lutym zwrócił się do wojewody o zwrot kosztów.

Wojewoda odsyła do miasta

Tak samo zrobiły dwie inne spółdzielnie.

- Do wojewody mazowieckiego wpłynęły dotychczas trzy wnioski od spółdzielni mieszkaniowo-budowlanych o zwrot kosztów związanych z dekomunizacją przestrzeni publicznej – wymianą tablic oznakowania budynków i nieruchomości. Spółdzielnie te wnioskują o zwrot kosztów w wysokości 4 391,10 złotych, 20 900 złotych oraz 17 457,88 złotych – informuje Ewa Filipowicz rzeczniczka wojewody. - Wojewoda powierzył wykonanie zarządzenia zastępczego w przedmiocie zmiany nazwy prezydentowi Warszawy. Zgodnie z powyższym, wojewoda mazowiecki nie nałożył niniejszym zarządzeniem na żadną spółdzielnię mieszkaniową obowiązku podjęcia jakichkolwiek działań w przedmiocie wykonania zarządzenia zastępczego – dodaje rzeczniczka.

W rezultacie wojewoda odmówił spółdzielniom zwrócenia pieniędzy i odesłał je do ratusza.

- W dniu 15 kwietnia do SMB "Jary" wpłynęła odmowa wojewody mazowieckiego. 24 kwietnia w związku z uzasadnieniem wojewody wystąpiliśmy do prezydenta stolicy o zwrot kosztów wymiany tablic oznakowania budynków i nieruchomości położonych przy Służby Polsce w Warszawie. Do dzisiaj brak odpowiedzi – mówi Marek Mieszanowski.

Miasto nie zapłaci

O to, czy miasto rozważa zwrot kosztów spółdzielcom zapytaliśmy rzecznika ratusza Kamila Dąbrowę.

- Spółdzielnia Mieszkaniowo-Budowlana "Jary"nie podlega miastu. Jeżeli zwraca się do wojewody, zwraca się pod właściwy adres – mówi krótko rzecznik.

I podsumowuje: - My również rozważamy złożenie wniosku do wojewody o zwrot kosztów. To około 500 tysięcy złotych, bo tyle kosztowała nas dekomunizacja, którą wprowadził rząd.

kz/gp

Czytaj także: