Śpiewak nie musi przepraszać za mapę reprywatyzacji

Jan Śpiewak wygrał w sądzie
Jan Śpiewak wygrał w sądzie
Źródło: Jan Śpiewak / Facebook
Jan Śpiewak, prezes stowarzyszenia Miasto jest Nasze, nie musi przepraszać biznesmena Macieja Marcinkowskiego ani płacić 10 tysięcy złotych na cele charytatywne. – Sąd uznał, że występowałem w interesie publicznym – powiedział Śpiewak. Biznesmen rozważa złożenie skargi kasacyjnej.

Spór sądowy pomiędzy Janem Śpiewakiem, prezesem Miasto jest Nasze a biznesmenem Maciejem Marcinkowskim trwa od roku. Chodzi o publikację warszawskiej mapy reprywatyzacji. Przewodniczący MJN Jan Śpiewak i wiceprzewodniczący Marcin Jarzynowski udostępnili ją w internecie.

Interaktywna grafika przedstawiała powiązania między warszawskimi politykami a biznesmenem Marcinkowskim. Społecznicy nazwali go "handlarzem roszczeniami". Deweloper uznał, że mapa narusza jego dobre imię i wytoczył im proces.

"Pełen sukces"

W powództwie cywilnym, w pierwszej instancji, Śpiewak przegrał z Marcinkowskim i jego synem Maksymilianem. Złożył jednak apelację i wygrał.

– Sąd apelacyjny podzielił naszą argumentację i zakwestionował decyzję z pierwszej instancji. Uznano, że występowałem w interesie publicznym a pan Marcinkowski jest osobą publiczną, której działalność może być poddawana krytyce. To nasz pełen sukces – mówił tuż po wydaniu wyroku Jan Śpiewak.

Tym samym aktywista i śródmiejski radny nie musi przepraszać biznesmena, oraz jego syna, ani wpłacać 10 tysięcy złotych na cele charytatywne. Strona internetowa z mapą reprywatyzacji może być cały czas dostępna w sieci. - Ten wyrok kończy sprawę w trybie cywilnym – poinformował Śpiewak.

Będzie skarga kasacyjna

Marcinkowski osobiście nie wysłuchał wyroku. Po południu jego rzeczniczka przesłała do redakcji oświadczenie.

- Maciej i Maksymilian Marcinkowscy nie zgadzają się z wyrokiem Sądu Apelacyjnego. Nieprawdziwe wypowiedzi Jana Śpiewaka na łamach prasy oraz publikacje jego autorstwa w Internecie, uderzały w ich dobre imię, renomę i wiarygodność, mając negatywny wpływ na działalność gospodarczą przedsiębiorców - napisała w komunikacie przedstawicielka biznesmena Urszula Nelken.

W piśmie znalazła się nawet wypowiedź Marcinkowskiego. - Prowadzimy działalność uczciwie i zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem. Dzisiejszy wyrok sądu zachwiał niestety naszym poczuciem sprawiedliwości. Sąd dał dziś zielone światło znieważaniu ludzi i manipulowaniu nieprawdziwymi informacjami, po to by promować się kosztem innych. Trudno zaakceptować taki pogląd - miał powiedzieć biznesmen po ogłoszeniu wyroku.

- Po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku inwestorzy zdecydują o ewentualnym wniesieniu skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego - napisała rzeczniczka Marcinkowskiego.

Sprawa karna

Proces między aktywistą a biznesmenem toczy się też w trybie karnym. W pierwszej instancji sąd przyznał rację Śpiewakowi i umorzył postępowanie o pomówienie.

Marcinkowski złożył w tej sprawie apelację. – Postępowanie nadal trwa, ale po takim wyroku sądu, myślę że tutaj też wygramy – ocenia Jan Śpiewak.

Odczytanie wyroku w pierwszej instancji (mat. archiwalne):

Sąd nakazał Janowi Śpiewakowi, liderowi organizacji Miasto Jest Nasze, przeprosić biznesmena Macieja Marcinkowskiego i jego syna Maksymiliana na portalu społecznościowym i na stronie "Tygodnika Solidarność", i usunąć z internetu "mapę reprywatyzacji". Działacz musi też wpłacić 10 000 złotych na cel charytatywny. Orzeczenie nie jest prawomocne.

Sąd nakazał Śpiewakowi przeprosić Marcinkowskich

jb/r

Czytaj także: