Niepozorny pokój, a w nim ekrany z mapami i kolorowymi punktami. Tak wygląda serce systemu odbioru odpadów - tu można obserwować każdy ruch śmieciarki.
- Mamy pełną kontrolę nad tym, gdzie odpady są wywożone - przekonuje Jarosław Dąbrowski, wiceprezydent Warszawy.
Centrum dowodzenia śmieciową rewolucją mieści się na ostatnim piętrze kamienicy przy ulicy Wierzbowej. W jednym z pokoi siedzą pracownicy biura gospodarowania odpadami. Na kilku ekranach komputerowych śledzą każdy ruch śmieciarek, które od początku lutego odbierają odpady od mieszkańców ośmiu dzielnic.
- Wiemy doskonale, z których pojemników są zabierane śmieci. Jest też informacja, jak duża ilość tych odpadów została odebrana przez dany samochód - tłumaczy wiceprezydent.
Śmieciarki są wyposażone w system GPS. - Jeżeli ta, która obsługuje Ursynów, znajduje się na Ochocie, to kontroler musi od razu sprawdzić, dlaczego samochód jest poza wyznaczonym rejonem. Te wszystkie dane są nam potrzebne do rozliczania umów - wyjaśnia Dąbrowski.
Częściowa rewolucja
Śmieciowa rewolucja, która zaczęła się 1 lutego, objęła na razie osiem dzielnic Warszawy. Ze Śródmieścia odpady odbiera MPO. Na Pradze Południe i Północ, w Rembertowie, Wawrze i Wesołej działa Lekaro. Sita obsługuje Ursynów i Wilanów. W tych dzielnicach od soboty działa docelowy system odbioru i zagospodarowania odpadów.
Każdy, kto w śmieciowej deklaracji wpisał, że będzie segregować odpady, powinien wrzucać je jednego z trzech oznaczonych pojemników lub worków dostarczonych przez firmę.
W pozostałych 10 dzielnicach obowiązuje pomostowy system odbioru odpadów. To skutek przeciągającej się rozprawy przed Krajową Izbą Odwoławczą. Rozpatruje ona odwołania dwóch firm, które przetarg przegrały. Chodzi o spółki Byś i Remondis. Władze Warszawy zapowiedziały, że do czasu rozstrzygnięcia KIO nie wdrożą nowego systemu w całym mieście.
bf/ran