Na stacji metra Centrum doszło do awarii schodów ruchomych prowadzących w dół, na peron w kierunku Kabat. Na miejscu pracowały służby. Jak podała straż pożarna, cztery osoby zostały poszkodowane.
Pierwszą informację o awarii dostaliśmy na Kontakt 24. "Stacja Metra Centrum, schody ruchome w dół, od strony Rotundy, kierunek Kabaty. Nagle bardzo szybkie przyspieszenie schodów - ludzie na dole wpadali na siebie i przygniatali wzajemnie. Są poszkodowani" - napisał Reporter 24.
Na miejsce wezwano straż pożarną i karetki pogotowia.
- Rzeczywiście schody ruchome jadące w dół nagle bardzo szybko przyspieszyły. Cztery osoby zostały poszkodowane, są pod opieką ratowników z karetki pogotowia - potwierdził starszy kapitan Piotr Antonowicz z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej.
Jak dodał, zepsute schody zostały wyłączone, zajmują się nimi technicy warszawskiego metra.
Szukają przyczyn
Biuro prasowe metra precyzowało, że wszystko wydarzyło się około godziny 7.20. - Schody gwałtownie przyspieszyły, część pasażerów poprzewracała się, powpadali na siebie - poinformował Maciej Czerski z Metra Warszawskiego.
Dopytywany o przyczynę awarii mówił, że ta "będzie przedmiotem badania". Dodał, że na miejsce wezwano inspekcję, która sprawdza awarię.
Na miejscu był także nasz reporter Lech Marcinczak. Jak poinformował, początkowo możliwe było zejście po wyłączonych schodach. - Gdy przyjechali technicy, zejście na peron w stronę Kabat zostało wyłączone. Chcąc dostać się na metro do Ursynowa, trzeba wejść przez galerię [środkowe wejście na tzw. "patelni" - red.]. Wyjście z metra na górę odbywa się normalnie - opisywał Marcinczak.
- Sytuacja na peronie jest bardzo nerwowa, nie tylko wśród pasażerów, którzy nie wiedzą, co się dzieje, ale też wśród obsługi. Kiedy zacząłem robić zdjęcia, ochrona zaczęła mnie szarpać i uniemożliwiać pracę - dodał nasz reporter.
- Około 8.20 strażacy odjechali z miejsca zdarzenia, pozostali technicy, którzy naprawiają schody - podsumował Marcinczak.
Trzy osoby w szpitalu
Dwie godziny później reporterka TVN24, która obserwowała całą sytuację podała, że naprawa schodów nadal trwa. - Nie wiadomo, jak długo prace potrwają. Natomiast metro kursuje normalnie - mówiła Katarzyna Gozdawa-Litwińska. Jeśli chodzi o poszkodowanych, powiedziała, że Metro Warszawskie nie informuje o stanie ich zdrowia.
- Wiemy, że jedna osoba została opatrzona tu na miejscu, a trzy trafiły do szpitala, ale nie mówimy o dużych obrażeniach, ale raczej potłuczeniach - doprecyzowała reporterka.
kw/mś