Po długiej i burzliwej debacie rada dzielnicy pozytywnie zaopiniowała projekt planu dla Śródmieścia Południowego. Dokument budzi duże kontrowersje, bo dopuszcza budowę pięciu wieżowców, w tym apartamentowca dla Archidiecezji Warszawskiej. Wszystko wbrew mieszkańcom, którzy licznie stawili się na obradach.
Za pozytywną opinią dla projektu planu opowiedziało się ośmioro radnych. Przeciwko było czworo, wstrzymało się 11 osób. To jeszcze nie przesądza, że Rada Warszawa taki plan uchwali, ale opinia ich dzielnicowych kolegów, będzie argumentem za jego przyjęciem.
- Zrobimy wszystko, aby ci, którzy dzisiaj byli "za" nigdy nie byli już radnymi Śródmieścia - skomentował wynik jeden z obecnych na sali mieszkańców.
- Ten wynik pokazuje jasno, to początek koalicji PO-PiS w naszej dzielnicy - dodał z kolei radny Jan Śpiewak, bo wśród osób głosujących "za" pozytywną opinią dla planu faktycznie znaleźli się przedstawiciele obu wrogich sobie partii.
"Potrzebujemy planów, nie warunków zabudowy"
Radni Platformy Obywatelskiej od początku jasno dawali do zrozumienia, że są "za" projektem planu.
- Przestrzeń w naszej dzielnicy powinna być określana właśnie przez plany zagospodarowania przestrzennego, a nie warunki zabudowy - powiedziała Katarzyna Wiśniewska z PO.
Podobnego zdania był radny Grzegorz Rogólski. - Warszawa nie ma planów w ścisłym centrum, to jest hańbą i wstydem - powiedział. Paweł Martofel (PO) przypomniał z kolei, że prace nad planem dla rejonu Poznańskiej trwają od siedmiu lat i przyznał, że choć budzi on kontrowersje - powinien być w końcu uchwalony.
"Gdzie podział planu i opinia konserwatora?"
Przeciwnego zdania był radny Jan Śpiewak. - Nasze miasto zostało strasznie potraktowane przez historię, a ten fragment [rejon Poznańskiej - red.] się zachował. Nie budujcie tu wieżowców, nie w miejscu gdzie uratowało się nasze miasto - apelował. - Jeśli chcecie koniecznie budować wieżowce, róbcie to na nieużytkach kolejowych po drugiej strony Al. Jerozolimskich - dodał.
Śpiewak przypomniał też, że podczas ubiegłorocznych dyskusji nad planem pojawiła się propozycja podzielenia planu tak, aby najbardziej kontrowersyjny fragment wyłączyć i uchwalić w innym terminie. - Dlaczego tego nie zrobiono? - dopytywał Marka Mikosa z miejskiego Biura Architektury.
- Brałem pod uwagę podział, ale sytuacja proceduralna była taka, że jednak uzyskaliśmy wszystkie uzgodnienia konserwatorskie dla planu i nie trzeba było go dzielić - odpowiedział Mikos. Śpiewak poruszył też wątek opinii stołecznego konserwatora zabytków Michała Krasuckiego odnośnie uchwalanego projektu. Dyrektor Mikos zdziwił się. - Mamy opinię wojewódzkiego konserwatora zabytków, opinii stołecznego nie mam w pamięci - odparł.
- Bo była negatywna – skomentował natychmiast Śpiewak.
Samo wystąpienie Marka Mikosa było bardzo krótkie. Dyrektor Biura Architektury powiedział jedynie, że do projektu planu (prezentowanego radnych ponad rok temu) wprowadzone zostały poprawki opracowane przez radnych miasta. - Korekty dotyczyły przede wszystkim kwestii związanych z uzgodnieniami konserwatorskimi, w szczególności podniesienia wysokości niektórych budynków - poinformował.
"Nie przeprowadzono tu żadnych badań"
Po radnych głos został przekazany mieszkańcom, którzy na sesję przyszli tak licznie, że nie zmieścili się do głównej sali obrad i w zdecydowanej większości debatę musieli obserwować z zewnątrz. Nie kryli z tego powodu swojego oburzenia. - Można było dostawić krzesła albo zorganizować sesję w większej sali – mówiła podniesionym głosem jedna z mieszkanek. - To największa sala w tym budynku – odpowiadali pracownicy urzędu.
Varsavianista Tomasz Lec w swoim wystąpieniu zdecydowanie skrytykował projekt planu. - To nawet nie jest plan, bo żeby takowy uchwalić, trzeba dobrze znać teren, a tu nie ma nawet oznaczonych wszystkich drzew. Wiele budynków ma inne wysokości, niż mają w rzeczywistości - dziwił się. - Nie przeprowadzono tu żadnych badań, analiz. To siedem zmarnowanych lat - dodał.
- Rok temu zagłosowaliście zdecydowanie przeciwko temu planowi. Chciałbym wiedzieć, co się stało przez ten rok, że tak radykalnie zmieniliście zdanie? - pytał z kolei Maciej Czapliński. Zwłaszcza, że – jak dodał – w planie nie ma żadnych zmian. - Te problemy, o których dyskutowaliśmy rok temu, czyli korki, smog, nadal są - dziwił się.
Zdaniem Czaplińskiego, teren w Śródmieściu Południowym można by zagospodarować znacznie lepiej niż poprzez wieżowce. - Przykładem niech będzie teren po liceum Hoffmanowej. To wielka działka centrum, która mogłaby być zagospodarowana mądrze jako fajna przestrzeń - przekonywał.
"Reprezentujcie mieszkańców, a nie deweloperów"
Na czwartkowych obradach licznie pojawili się też przedstawiciele Kolektywu Syrena. - Przychodziliśmy na sesje, komisje, bo chcemy pokazać wam, że racjonalność jest po naszej stronie - mówiła Maria Burza z Syreny. - W całej tej sprawie jest po prostu konflikt interesów. Nasze są sprzeczne z interesem deweloperów, kościoła i wielkiej kasy - dodała.
Z dużym entuzjazmem mieszkańców przyjęte zostało wystąpienie Agnieszki Nowak. - Dla mnie zaskakujące jest, że państwo w ogóle debatujecie nad tym planem, zamiast go natychmiast odrzucić – stwierdziła i przypomniała radnym tekst ślubowania, które składali na początku swojej kadencji. - Przyrzekaliście, że będziecie rzetelnie sprawować mandat i działać na rzecz mieszkańców. Gdzie w tej przysiędze jest coś o deweloperach? - dopytywała.
Głos zabrał także przedstawiciel BBI Development, czyli inwestora, który planuje budowę Roma Tower razem z kurią. - Teren na którym może powstać Roma Tower nigdy nie był częścią Cmentarza Świętokrzyskiego [takie zarzuty padały od mieszkańców - red.], wystarczy trzy razy kliknąć w mapy Google, aby się o tym przekonać - powiedział. Jego krótkie wystąpienie przerywane było okrzykami zebranych aktywistów.
"Zabierz pan swoje bulteriery"
Atmosfera debaty od początku była bardzo gorąca. Stanowisko wszystkich obecnych mieszkańców było jednoznacznie – nie chcieli budowy kolejnych wieżowców w Śródmieściu. Dobrze przygotowali się do protestu – przynieśli plakaty i transparentny z napisami: "Nie dla wieżowca na cmentarzu" czy "Najpierw ludzie, potem zyski".
Dyskusja co i rusz przerywana była okrzykami. - Nie ma zgody na wieżowce w centrum, nie słuchacie głosu mieszkańców - krzyczeli zgromadzeni. Kiedy radna Katarzyna Wiśniewska przyznała, że tworząc plan nie da się pogodzić interesów wszystkich stron, w odpowiedzi usłyszała od zgromadzonych: "To jest hańba".
Aktywiści krzyczeli, aby radnych opowiadających się za wysokościowcami "wywieźć do Dubaju, a nie sprowadzać Dubaj do Warszawy". - Apeluję, aby ta dyskusja była merytoryczna, przebiegała w spokojniej atmosferze i cywilizowanych warunkach – mówił Paweł Martofel, radny Platformy Obywatelskiej.
Z podobnym apelem zwrócił się radny Grzegorz Rogólski (PO), z tymże mniej dyplomatycznie. - Panie Śpiewak, proszę uciszyć swoje bulteriery - skomentował. Publiczność zareagowała oburzeniem. - Pan nas obraża, proszę nas przeprosić, kim pan w ogóle jest? - pytali zniesmaczeni mieszkańcy.
Dla uspokojenia emocji przewodniczący rady Marcin Rolnik ogłosił kilka minut przerwy. Nie ostudziło to jednak atmosfery.
Co zakłada plan?
Projekt planu umożliwia budowę pięciu nowych wysokościowców (o wysokości od 160 do 235 metrów) w rejonie ulic Emilii Plater, Wspólnej i Nowogrodzkiej. W tym dwa mogłyby powstać w miejscu dawnego liceum imienia Klementyny Hoffmanowej (przeniesione w 2013 roku na Hożą). Umożliwia także podwyższenie dwóch już istniejących wieżowców - dawnego Elektrimu i Mariotta. Największe kontrowersje w planie budzi inwestycja o nazwie Roma Tower - apartamentowiec planowany przez Archidiecezję Warszawską oraz Fundusz Inwestycyjny BBI Development. Ma stanąć na skrzyżowaniu Nowogrodzkiej z Emilii Plater.
Obawy mieszkańców
Już w czwartek rano, w zapowiedzi śródmiejskiej sesji pisaliśmy o dwugłosie, jaki słychać w tej sprawie. Z jednej strony Jana Śpiewaka, aktywistów i części mieszkańców, którzy są zdecydowanie przeciwni budowie wieżowców. Przekonują, że spowoduje to wycinkę drzew, zwiększy korki i zniszczy znajdujące się tam cenne obiekty, takie jak kościół św. Barbary i Cmentarz Świętokrzyski. Z drugiej strony – inwestor BBI Development, który utrzymuje, że już przedwojenne plany rozwoju stolicy zakładały powstanie wysokościowców i intensywną zabudowę Śródmieścia Południowego.
Kościół szuka pieniędzy
Do tego dochodzi głos samej archidiecezji, która odniosła się do sprawy w czwartkowej "Gazecie Stołecznej". W odpowiedzi na pytanie "po co archidiecezji wieżowiec", jej rzecznik ksiądz Przemysław Śliwiński przyznał, że Kościół w Polsce szuka wielu sposobów na finansowanie swoich potrzeb, zwłaszcza w przypadku, gdy ofiary wiernych nie wystarczają na rosnące koszty utrzymania.
– Dlatego szukamy długofalowych, w pełni zgodnych z prawem i transparentnych sposobów na finansowanie tych potrzeb. Znaczną część z pozyskanych w ten sposób pieniędzy archidiecezja zamierza przeznaczyć na działalność charytatywną i dzieła ewangelizacyjne – powiedział ksiądz rzecznik.
Druga opinia radnych
Rada dzielnicy Śródmieście już raz wypowiadała się na temat planu zagospodarowania dla rejonu Poznańskiej – w styczniu ubiegłego roku. Opinia była wówczas negatywna. Dziś zajmuje się sprawą ponownie, bo rada miasta zdecydowała w ubiegłym roku o wstrzymanie pracy nad projektem i skierowania go do poprawek. Po ich wprowadzeniu potrzebna jest ponowna opina radnych.
Karolina Wiśniewska