Chodzi o uchwały, które radni Warszawy przyjęli w lutym. Wtedy unieważnili dwie decyzje podjęte przez radnych Białołęki. Pierwsza to odwołanie Piotra Jaworskiego z funkcji burmistrza tej dzielnicy. Druga to powołanie na to stanowisko Jana Mackiewicza. Platforma Obywatelska przekonywała wówczas, że rada dzielnicy Białołęka podjęła je z naruszeniem prawa.
Wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera nie podzielił tej opinii. Unieważnił wspomniane uchwały Rady Warszawy, która – jego zdaniem – podała zbyt ogólne uzasadnienie swoich decyzji.
Radni PO nie zgodzili się z rozstrzygnięciem wojewody i podczas czwartkowej sesji postanowili złożyć skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w tej sprawie.
Prawo i Sprawiedliwość nie ma najmniejszych wątpliwości, że decyzja wojewody Sipiery była słuszna. Decyzję PO określa krótko: - To strach Platformy, która boi się, że traci kolejne dzielnice – mówi Cezary Jurkiewicz (PiS). - Lokalni samorządowcy chcą jednoczyć się z nami. Rozmowy trwają w różnych dzielnicach. Platforma to widzi i używa wszelkich możliwych sposobów, żeby uniemożliwić nam porozumienie – dodaje.
Sprawa radnego Roszaka
Skarga na działania wojewody to nie jedyna decyzja dotycząca Białołęki podjęta podczas sesji. Oprócz tego, radni zdecydowali o unieważnieniu uchwał rady dzielnicy Białołęka w sprawie wygaszenia mandatu Waldemara Roszaka.
Przypomnijmy, pod koniec marca radni tej dzielnicy usiłowali wygasić mandat radnemu Roszakowi. Ten jest przewodniczącym klubu PO w radzie dzielnicy i przewodniczącym komisji inwestycyjnej. Prywatnie zaś pracuje w dużej firmie deweloperskiej JW Construction. Według PiS, zachodzi tu ewidentny konflikt interesów, który nakazuje wygaszenie Roszakowi jego mandatu.
Podjęli w tej sprawie stosowną uchwałę, którą w czwartek Rada Warszawy unieważniła. Dlaczego? - Sprawa jest oczywista. Podczas sesji, na której próbowano unieważnić mandat radnego obecnych było tylko 11 osób, natomiast pełny skład rady na Białołęce to 23 osoby. W związku z tym, nie było zachowanego kworum, które jest niezbędne – tłumaczy nam Jarosław Jóźwiak, wiceprezydent miasta.
Radny PiS „nie pozwoliłby sobie na subiektywizm”
Prawo i Sprawiedliwość nie zgodziło się z taką argumentacją. O głos poprosiła radna tej partii Anna Rożek, która poinformowała, że PiS dysponuje opinią prawną wykonaną przez doktora prawa Uniwersytetu Warszawskiego. - Rada dzielnicy Białołęka faktycznie liczy 23 radnych, ale jeden z nich (Marcin Adamkiewicz – przyp. red. )został wiceburmistrzem i zrzekł się swojego mandatu. Do tej pory nikt nie wszedł na jego miejsce. Zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym, do momentu uzupełnienia składu rady liczy ona 22 osoby, a więc kworum wynosi 11 osób. Tyle, ile było na sesji – tłumaczyła Anna Rożek, powołując się na opinię prawną.
Poproszona o nazwisko prawnika, który tą opinię stworzył uzupełniła, że jest nim Wiktor Klimiuk. Ten zaś jest nie tylko doktorem prawa, ale też radnym dzielnicy Białołęka z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. - Czy pani ma tego świadomość? - dopytywał Jarosław Szostakowski (PO).
- Tak, ale bycie radnym nie podważa jego kompetencji. Tytuł naukowy oznacza bardzo dużo i pan Kimiuk z pewnością nie pozwoliłby sobie na subiektywizm – odpowiedziała radna Rożek. - Tym bardziej jesteśmy ciekawi rozstrzygnięcia sądu w tej sprawie – dodała nie bez ironii przewodnicząca Ewa Malinowska-Grupińska (PO).
Polityczny spór trwa
Spór na sesji rady miasta to kolejna odsłona konfliktu na Białołęce, który mimo wyboru nowego burmistrza i stworzenia nowej koalicji, nadal trwa.
Przypomnijmy, Platforma Obywatelska odzyskała większość w radzie dzielnicy przeciągając na swoją stronę trzech radnych niezależnych: Piotra Basińskiego, Marcina Adamkiewicza i Filipa Pelca, którzy wcześniej trzymali z opozycyjnym PiS-em. Na czele nowego zarządu stanęła Ilona Soja-Kozłowska.
W marcu informowaliśmy, że radni Białołęki wygasili mandat polityka PO Waldemara Roszaka. Zobacz sesję pod przewodnictwem Wiktora Klimiuka:
Sesja pod przewodnictwem Wiktora Klimiuka
kw/
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl