Marsz Wolności rozpoczął się na placu Bankowym od hymnu i powitania uczestników przez Grzegorza Schetynę, lidera PO. - Nie damy sobie odebrać wolności - mówił ze sceny.
Jak poinformował na Twitterze rzecznik stołecznego ratusza, w zgromadzeniu na placu Bankowym "bierze udział 50 000 osób". Kilkanaście minut później Bartosz Milczarczyk dodał, że czoło marszu zbliża się do placu Konstytucji i tam jest 70 tys. osób. Kwadrans po godzinie 15.00 napisał z kolei, że w przemarszu wzięło udział ostatecznie 90 tys.
Ostatni uczestnicy pochodu opuścili Plac Bankowy. W przemarszu bierze udział ponad 90 000 osób #MarszWolności— Bartek Milczarczyk (@BMilczarczyk) 6 maja 2017
W zgromadzeniu w kulminacyjnym momencie uczestniczyło ok. 12 tysięcy osób. Trwa odpływ ludzi z pl. Konstytucji.— Policja Warszawa (@Policja_KSP) 6 maja 2017
Według policji natomiast z placu Bankowego ruszyło dziewięć tysięcy zgromadzonych. Natomiast w kulminacyjnym momencie zgromadzenia było 12 tys. osób.
"Razem obronimy wolność"
Po Schetynie na scenie na pl. Bankowym przemawiał Sławomir Broniarz, szef ZNP. Podziękował wszystkim, którzy podpisali się pod wnioskiem o referendum w sprawie reformy oświaty.
- Szkoła to także miejsce, gdzie uczymy samorządności i poszanowania demokracji. Nie może być tak, że uczeń otrzymuje fatalną lekcję łamania konstytucji. Na to nie możemy pozwolić. Prawie milion osób podpisało się pod referendum. Nie dajmy sobie wmówić, że spóźniliśmy się z tym wnioskiem, bo protestowaliśmy od pierwszego dnia kiedy ogłoszono reformę - apelował.
- Nie pozwolimy Kaczyńskiemu na wyprowadzenie nas z Zachodniej Europy, razem obronimy wolność - mówił z kolei Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania. Po nim przemawiała prezydent Łodzi Hanna Zdanowska i prezydent Legionowa, który nawiązał do referendum w tym mieście. Mieszkańcy wypowiedzieli się przeciwko przyłączeniu do "wielkiej Warszawy", co proponowało PiS.
- Pokazaliśmy, że można zatrzymać PiS. Zniszczyli Trybunał Konstytucyjny, niszczą sądy. Nie dajmy sobie odebrać prawa wyboru. Ręce precz od samorządu - mówił Roman Smogorzewski
"Stop zawłaszczaniu państwa"
Przed 14.00 pochód ruszył z placu Bankowego. Przez ulicę Marszałkowską, rondo Dmowskiego zgromadzeni doszli do placu Konstytucji. Ulica Marszałkowska była wyłączona z ruchu.
Jak informowała na Twitterze policja, pochód odbywał się "bez incydentów".
Marsz prowadzili liderzy formacji opozycyjnych: szef PO Grzegorz Schetyna, była premier Ewa Kopacz, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, lider Nowoczesnej Ryszard Petru i prezes ZNP Sławomir Broniarz.
- Sprzeciwiamy się zawłaszczaniu państwa, zaborowi samorządów i ich kompetencji. Jesteśmy przeciw reformie oświaty, zapowiadanym w służbie zdrowia i sądownictwie – mówił reporterowi TVN24 uczestnik marszu, członek PSL ze Świętokrzyskiego.
Deklarują zjednoczenie opozycji
Na pl. Konstytucji zorganizowano drugą scenę, gdzie chwilę po 15.00 rozpoczęły się wystąpienia polityków. Ponownie przemawiał m.in. szef PO Grzegorz Schetyna. Przekonywał, że opozycja powinna się zjednoczyć i stworzyć wspólną listę na wybory samorządowe, a potem też parlamentarne.
- Wolność jest najważniejsza. Ten marsz jest dla następnych pokoleń. Dla nich jest nasza obecność. Im obiecujemy Polskę dumną, demokratyczną, Polskę w Europie - powiedział ze sceny.
- Dla nas nie ma ważniejszej sprawy niż Polska, dlatego jesteśmy tutaj wspólnie - mówił z kolei Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL. - Połamano Konstytucję RP i ustawy. Teraz chce się złamać organizacje pozarządowe i samorządy. Nie ma na to naszej zgody - deklarował.
Jego zdaniem jedną z grup, które najbardziej straciły na rządach PiS są rolnicy. – Odbijemy PiS-owi polską wieś. Obiecuję - krzyczał ze sceny Kosiniak-Kamysz.
Po przemówieniu prezesa PSL zgromadzeni odśpiewali "Rotę".
"Tylko razem możemy być silni"
Głos zabrała też była premier Ewa Kopacz. - Panie Kaczyński, niech pan spojrzy na tych szczęśliwych i zadowolonych ludzi. Tu rodzi się dobro - powiedziała do prezesa PiS. - Ja dzisiaj, jako polska kobieta, zwracam się do tysięcy polskich kobiet na tym marszu. Dziękuje, że stanęły w obronie praw kobiet – dodała.
Politycy opozycji kilkukrotnie podkreślali entuzjazm uczestników zgromadzenia i dziękowali im za te emocje. Przed zbyt dużym optymizmem przestrzegał jednak lider Nowoczesnej Ryszard Petru.
- Nie ulegajmy euforii. Cieszymy się, że PiS-owi spada [poparcie – red.], ale pamiętajmy, że oni mają sojusznika, jakim jest Kukiz 15. My musimy stworzyć taki blok, żeby wygrać z PiS i Kukizem razem wziętymi - mówił ze sceny.
- Musimy pokazać, że Polska jest lepsza i optymistyczna. Że możemy rozmawiać z tymi, którzy mają inne poglądy. Możemy ich przytulać. Możemy przytulać tych z PiS, którzy się nawrócą - dodał Petru. Do pozostałych polityków opozycji powiedział natomiast: tylko razem możemy być silni i tylko razem możemy wygrać.
Przemówienie Ryszarda Petru
Ze sceny na placu Konstytucji przemawiali też m.in. senator Marek Borowski, były wicepremier Tomasz Siemoniak i Krzysztof Łoziński z Komitetu Obrony Demokracji.
Po części oficjalnej zebrani na Marszu Wolności mogli posłuchać koncertu zespołu Big Cyc.
Spore utrudnienia
Mieszkańcy Warszawy musieli borykać się ze sporymi utrudnieniami w ruchu. Na czas przemarszu zamknięty był pl. Bankowy, ul. Marszałkowska od Al. Jerozolimskich do ul. Nowowiejskiej oraz pl. Konstytucji. Autobusy i tramwaje były kierowane na trasy objazdowe.
Marsz Wolności PO
skw/kw//ec