- Problem polega nie tylko na tym, że szukamy odpowiedniej lokalizacji, ale także na tym, że tak naprawdę mówiąc Krakowskie Przedmieście, myślimy o tym kilkudziesięciometrowym odcinku chodnika przed Pałacem Prezydenckim. Tu, przed Pałacem Prezydenckim, na żaden pomnik miejsca nie ma - podkreśliła w piątek w radiowej Trójce minister kultury i dziedzictwa narodowego.
"Nie ma możliwości"
Dopytywana, czy nie mógłby to być np. skromny krzyż, dodała, że jest przeciwniczką nawet skromnych drzew stojących na dziecińcach barokowych, klasycystycznych budynków.
- Jeśli mówimy o Krakowskim Przedmieściu, to może trzeba zadać pytanie, czy jest na Krakowskim Przedmieściu jakieś miejsce upamiętnienia, z którego można zrezygnować, przenieść istniejący już pomnik w inne miejsce i na jego miejscu upamiętnić rzeczy istotniejsze. Pod warunkiem, że odspoimy się od myślenia o tym chodniku przed Pałacem Prezydenckim. Bo tam naprawdę, merytorycznie, nie ma możliwości zrobienia tego - dodała.
Minister: pomnik światła nie jest rozwiązaniem
W jej opinii rozwiązaniem nie jest też "pomnik świateł". Taka koncepcja dot. upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej, zakłada umieszczenie w chodniku przed Pałacem Prezydenckim 96 lamp.
- Pomnik pełni w przestrzeni publicznej pewne bardzo istotne zadania. Jest miejscem ceremonialnym, miejscem, w którym odbywają się pewne rytuały. On musi w związku z tym być widocznym znakiem. Pomnik światła, co do istoty, jest widoczny po zmroku. W Polskich warunkach geograficznych oznacza to, że od kwietnia do października, widoczny będzie tylko późnym wieczorem. Natomiast wszystkie ceremonie, o których mówimy, na których zależy zarówno rodzinom, jak i wszystkim Polakom, którzy chcą upamiętniać pamięć zmarłych, mogą być celebrowane w ciągu dnia. A wtedy w chodniku będą tylko oczka ze szklanymi szybkami. Nie bardzo sobie wyobrażam, jak można technicznie przeprowadzić jakąkolwiek ceremonię przed pomnikiem, którego nie ma - powiedziała minister.
- Ofiary katastrof są upamiętniane na całym świecie w widoczny w przestrzeni sposób. Tak, aby można tam było złożyć kwiaty, wieńce w odpowiednie rocznice, tego się nie da zrobić na reflektorach - dodała.
Podkreśliła również, że temat miejsca upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej, to temat, który "nie powinien być wygrywany politycznie, a jest nieustannie, od pięciu lat". - Dobrze by było, żeby pomnik powstał, jeśli jest taka wola większości, i dobrze by było, żeby jego forma i kształt były godne i odpowiednie dla tego upamiętnienia. Ja powiem szczerze, że obserwując tę dyskusję, nie widzę szans, żebyśmy zeszli z pułapu politycznego na dyskurs merytoryczny - dodała.
Hanna Gronkiewicz-Waltz porównała ten pomnik do "pomysłu z wiecu NSDAP".
Eksperci i komentatorzy ostro krytykowali prezydent.
Wraca spór o pomnik
Pomnik smoleński jednak na Krakowskim Przedmieściu?
W czwartek w wywiadzie dla RMF FM powiedział on, że "pomnik upamiętniający ofiary tragedii smoleńskiej powinien stanąć w miejscu, które jest symbolem dla Polaków - tamtej tragedii i dni, które nastąpiły później". - Czyli powinien stanąć na Krakowskim Przedmieściu, koło Pałacu Prezydenckiego - dodał. - Jeżeli będą prowadzone rozmowy ze mną, a wierzę, że tak będzie, to będę się opowiadał za tą opcją - zadeklarował prezydent elekt.
Premier Ewa Kopacz oceniła, że nie jest ważne miejsce, w którym powstanie pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej, ale ważna jest intencja, z jaką ludzie będą ten pomnik odwiedzali.
Ewa Kopacz o pomniku smoleńskim
Warszawa zaproponowała lokalizację
W kwietniu br. Rada Warszawy zdecydowała, że pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej ma stanąć u zbiegu ul. Focha i Trębackiej. Przeciwny takiej lokalizacji jest PiS, który zwraca uwagę, że do tego terenu są roszczenia; wcześniej postulowało, wraz z częścią rodzin ofiar, by pomnik stanął na Krakowskim Przedmieściu.
Według prezydent Warszawy pomnik powinien powstać w ciągu dwóch lat.
Prezydent Bronisław Komorowski ocenił, że "to ładne i godne miejsce".
Do terenu, na którym ma stanąć monument są roszczenia. Między innymi dlatego radni Śródmieścia negatywnie zaopiniowali jego lokalizację. Miasto miałoby zapłacić za ten teren 5 mln zł odszkodowania. Również do sąsiedniej działki są roszczenia dawnych właścicieli. Jak podało radio RMF FM, chcą oni postawić tam biurowiec, który miałby przysłonić przyszły monument.
PAP/lulu
Źródło zdjęcia głównego: mat. prasowe