Prowadził auto po pijaku. "Tramwaju się nie odważy". Odważył się. Nie żyje pieszy

Do wypadku doszło na Jagiellońskiej
Źródło: Mateusz Szmelter/ tvnwarszawa.pl

Pijany motorniczy tramwaju technicznego zabił przechodnia. Nie miał uprawnień do jazdy. Stracił je, bo wcześniej po alkoholu prowadził prywatny samochód. Ale Tramwaje Warszawskie o tym nie wiedziały. Sąd twierdzi, że nie miał obowiązku informować pracodawcy. Przewoźnik już dwa lata temu apelował o załatanie luki prawnej. Ministerstwo uznało, że to niepotrzebne.

- Tramwaje Warszawskie powinny wiedzieć, że ich pracownik jeździł pod wpływem alkoholu i stracił uprawnienia do kierowania pojazdami - twierdzi Piotr Kaszewiak, adwokat z kancelarii w Łodzi. Jest zdziwiony, że pracodawca mężczyzny nie dostał odpowiedniej informacji.

- Nie ma takiej możliwości, żeby w trakcie postępowania sąd i prokuratura nie wiedziały, czym zajmuje się mężczyzna. To jest podstawowe pytanie, które zadaje się podejrzanemu podczas przesłuchania - twierdzi Kaszewiak.

I wskazuje, że zarówno prokurator, jak i sąd powinny poinformować pracodawcę o toczącym się postępowaniu. - Artykuł 21, paragrafy 1 i 2, Kodeksu postępowania karnego wyraźnie o tym mówią. "Prokurator zawiadamia o wszczęciu postępowania przeciw tym osobom, jeżeli wymaga tego wyraźny interes publiczny". W tym przypadku ten interes tego wymagał, bo wiadome było, że mężczyzna kieruje pojazdami szynowymi, poruszającymi się w ruchu miejskim - podkreśla Kaszewiak.

"Sąd nie miał obowiązku"

O ten przepis próbowaliśmy zapytać sąd w Pruszkowie, który skazał mężczyznę. Odpowiedzi na nasze pytania udzieliło biuro prasowe Sądu Okręgowego w Warszawie.

"W przedmiotowej sprawie skazany popełniając przestępstwo nie prowadził pojazdu wykonując pracę zarobkową, kierował prywatnym pojazdem nieopodal swojego miejsca zamieszkania. Nadto z akt sprawy nie wynikało, aby wykonywał prace zarobkową jako kierowca (motorniczy). W związku z powyższym, wykonując wyrok Sąd nie miał obowiązku zawiadamiania o orzeczonym zakazie prowadzenia pojazdów mechanicznych jego pracodawcy" - czytamy w odpowiedzi.

Biuro prasowe podkreśliło jednocześnie, że "w Kodeksie karnym wykonawczym nie ma przepisów obligujących skazanego do informowania pracodawcy o orzeczonym wobec niego zakazie prowadzenia pojazdów mechanicznych i nie jest to w żaden sposób egzekwowalne".

Siedział cicho, dokumentów nie oddawał

W marcu 2016 roku Tadeusz K. kierował samochodem, będąc pod wpływem alkoholu. Z tego powodu sąd prawomocnym wyrokiem odebrał mu uprawnienia do kierowania pojazdami mechanicznymi na okres trzech lat. Ta informacja nie dotarła jednak do Tramwajów Warszawskich, w których Tadeusz K. był zatrudniony. Mężczyzna się nie przyznał i - mimo nakazu sądowego - nie oddał prawa jazdy.

Jak ustalił portal tvnwarszawa.pl, 57-latek pracował jako motorniczy w Tramwajach Warszawskich od 1991 roku. W 1998 roku na własną prośbę zmienił zatrudnienie i został robotnikiem torowym, z uprawnieniami do prowadzenia pojazdów szynowych.

Prace związane z utrzymaniem infrastruktury były jego głównym zajęciem, ale do 2013 roku był motorniczym rezerwowym. Tadeusz K. od początku 2014 roku prowadził tylko pojazdy techniczne, pracując głównie na nocnych zmianach.

Chcieli zmiany przepisów

Tramwaje Warszawskie w grudniu 2014 roku zauważyły lukę prawną i w lutym 2015 roku - przez Izbę Gospodarczą Komunikacji Miejskiej - zwróciły się do ministerstwa spraw wewnętrznych z wnioskiem o zmianę przepisów. Przedsiębiorstwo wnioskowało, by prawo jednoznacznie mówiło o przekazywaniu pracodawcy informacji na temat odebrania uprawnień.

- W piśmie do ministerstwa alarmowaliśmy, że obowiązujący system prawny uniemożliwia nam jako pracodawcy uzyskanie informacji o odebraniu uprawnień do prowadzenia pojazdów mechanicznych. Prosiliśmy o wprowadzanie przepisu, "który zobowiązywałby organ kontroli ruchu drogowego do niezwłocznego informowania pracodawcy o zatrzymaniu prawa jazdy w przypadku spowodowania wypadku drogowego przez osobę będąca pod wpływem alkoholu, posiadającą jednocześnie pozwolenie do kierowania tramwajem, zatrudnioną w komunikacji miejskiej" - wyjaśnił Maciej Dutkiewicz z zespołu prasowego Tramwajów Warszawskich.

Jak dodał, z odpowiedzi ministerstwa spraw wewnętrznych z końca maja 2015 roku (władzę sprawował wówczas rząd koalicji PO-PSL) Tramwaje Warszawskie dowiedziały się, że "brakuje jednoznacznych dowodów potwierdzających, że osoba, która odważy się prowadzić samochód pod wpływem alkoholu, nie będzie miała żadnych zahamowań, żeby prowadzić w takim stanie tramwaj".

W styczniu tego roku pijany robotnik torowy prowadził tramwaj i potrącił przypadkowego mężczyznę, który zmarł na miejscu. Sprawca nie miał uprawnień motorniczego, ale Tramwaje Warszawskie o tym nie wiedziały.

Mateusz Dolak (m.dolak@tvn.pl)/mś

Czytaj także: