Prokuratorzy IPN w domu gen. Jaruzelskiego. Wyniesiono kilka pudeł

Przeszukanie miało miejsce w domu wdowy po Jaruzelskim
Źródło: TVN24

W poniedziałek wieczorem prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej opuścili warszawski dom gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Wcześniej przez kilka godzin trwało tam przeszukanie w asyście policji. IPN zapowiedział, że po zakończeniu czynności wyda komunikat w tej sprawie.

Na zdjęciach sprzed domu Jaruzelskiego widać, jak osoby prowadzące przeszukanie wynoszą z niego co najmniej kilka pudeł. Nie wiadomo jednak, co się w nich znajduje.

Jak ustalił reporter TVN24, przeszukanie jest związane z rozpoczętym przed rokiem śledztwem, które ma dotyczyć tego, czy gen. Jaruzelski był na przełomie lat 40. i 50. tajnym współpracownikiem kontrwywiadu wojskowego, czyli tzw. Informacji Wojskowej.

"Prokurator nie informował IPN"

Rzeczniczka IPN Agnieszka Sopińska-Jaremczak potwierdziła, że prokuratorzy weszli do domu wdowy po gen. Jaruzelskim. Dodała, że po zakończeniu prowadzonych przez nich czynności zostanie wydany komunikat. - Wszelkie decyzje, komunikaty, jakie będziemy wydawać, będą uzgadniane z prokuratorem. To prokurator jest gospodarzem tego śledztwa - podkreśliła Sopińska-Jaremczak w rozmowie z dziennikarzami. Nie potrafiła powiedzieć, czy zabezpieczono już jakieś dokumenty, ani jak długo mogą potrwać trwające czynności. Jak mówiła, sam Instytut o działaniach prokuratora dowiedział się z mediów. - Prokurator nie informował IPN o tym, że podejmuje te czynności w domu wdowy po Wojciechu Jaruzelskim - mówiła Sopińska-Jaremczak. Podkreśliła jednak, że tym razem nie było żadnego spotkania z prezesem IPN, podczas którego ktoś oferowałby Instytutowi sprzedaż materiałów historycznych, tak jak to było w przypadku wdowy po gen. Kiszczaku.

"Nowa misja IPN"

- To jest konsekwentne wypełnianie nowej misji IPN-u, który chce się stać czymś w rodzaju policji historycznej, która będzie chodziła po domach byłych dygnitarzy PRL i w sposób dowolny zabierała stamtąd materiały - komentował na antenie TVN24 Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborczej". Jak mówił, obowiązujące przepisy pozwalają IPN wyłącznie na zabranie materiałów wytworzonych przez służby specjalne PRL, chyba że przedstawiciele Instytutu uznają inaczej. - Ale tutaj trzeba przedstawić poważne uzasadnienie - dodał Czuchnowski.

Przeszukania u Kiszczaków

Dwa tygodnie temu do podobnej akcji doszło na terenie nieruchomości należących do Czesława i Marii Kiszczaków. Najpierw, we wtorek wieczorem 16 lutego prokuratorzy IPN dokonali przeszukania w domu wdowy po Kiszczaku. Zabezpieczono wówczas materiały dotyczące TW "Bolka". Przejęto rękopisy, maszynopisy i fotografie - w sumie sześć pakietów. Tydzień temu IPN udostępnił pierwszą cześć zgromadzonych materiałów. Dwa dni później, w czwartek 18 lutego, przez ponad godzinę przeszukiwano także dom letniskowy Kiszczaków w Wiknie pod Nidzicą. W wydanym później komunikacie IPN poinformował, że przeszukanie domu wwiązało się ze śledztwem "w sprawie ukrycia przez osobę do tego nieuprawioną dokumentów podlegających przekazaniu Instytutowi Pamięci Narodowej". Prezes Instytutu Łukasz Kamiński tłumaczył, że "trzeba sprawdzić obie nieruchomości należące do gen. Kiszczaka, czy tam nie zachowały się jakieś dokumenty".

Czytaj także na TVN24.pl

ts/ja

Czytaj także: