- Pamięć jest najważniejsza, pamięć musi trwać. To dzień hołdu bohaterom, którzy chcieli walczyć o wolność i nawet jeśli przewidywali, że będą umierać, to chcieli umierać w walce, z podniesioną głową. To dzień uczczenia godności, godnej postawy – mówił stojąc przed Pomnikiem Bohaterów Getta Warszawskiego Andrzej Duda.
Prezydent Polski podziękował naczelnemu rabinowi RP Michaelowi Schudrichowi. – Mogliśmy razem stanąć nad grobami bohaterów, ale także grobami tych którzy zostali pomordowani, tych którzy umarli z głodu. Dziękuję, że mogłem duchowo uczestniczyć w tej modlitwie, oddaniu hołdu i pamięci – dodał.
Walka o godną śmierć
Jak podkreślił, w getcie zamknięto zwykłych polskich obywateli.
– Żyli na tej ziemi, najczęściej się tu urodzili, byli zwykłą częścią społeczności zamieszkującej II RP. I nagle na świecie zrodziła się ideologia, która postanowiła ich zepchnąć na margines, tylko dlatego, że byli Żydami, a potem odebrać im życie, zniszczyć, zlikwidować, unicestwić – opowiadał prezydent.
Przypomniał także wydarzenie poprzedzające Holocaust, m.in. dojście Adolfa Hitlera do władzy i noc kryształową.
– Ten proces zwieńczony był niewyobrażalnym ludobójstwem, obozami zagłady, Holocaustem, planowym unicestwianiem narodu, czymś, co dla nas współczesnych jest trudno wyobrażalne – mówił Duda. – Dział się akt kolejnej podłości, mianowicie, to nie było tylko mordowanie, to było odbieranie godności, upodlenie ludzi, zamknięcie za murami, głodzenie, oznakowanie, wszystko najgorsze, co człowiek może uczynić drugiemu człowiekowi – kontynuował.
Uhonorował tych, którzy postanowili walczyć. - Młodzi Żydzi powiedzieli "nie", nie będziemy umierać na kolanach, będziemy walczyli o życie, a jeśli się nie uda poniesiemy godną śmierć, z podniesioną głową. I zrobili to, stanęli do walki, bohaterskiej, choć - z góry wiadomo - beznadziejnej, bo przewaga Niemców była gigantyczna – przemawiał Andrzej Duda.
Mogli uciec, chcieli walczyć
Przypomniał, że powstanie w getcie warszawskim było pierwszym miejskim powstaniem w okupowanej Europie. Wspominał Mordechaja Anielewicza, Marka Edelmana i Pawła Frenkela i pytał, dlaczego zdecydowali się na zryw, a nie na ucieczkę. – Bo tu się wychowali, na tej ziemi, także w tej tradycji, tradycji insurekcji, powstań – odpowiadał.
- Nie dla dzielenia wspólnoty, nie dla dzielenie ludzi murem za to co kim są, skąd pochodzą, w co wierzą. Nie dla upodlenia, nie dla upokarzania drugiego człowieka, nie dla łamania podstawowych praw ludzkich. Jesteśmy tu, by pokazać, że jesteśmy razem - podsumował.
Po przemówieniu przedstawiciele władz państwowych i samorządowych złożyli wieńce przed pomnikiem.
Palili dom po domu
Powstanie w getcie warszawskim rozpoczęło się 19 kwietnia 1943 roku. Było pierwszym miejskim powstaniem w okupowanej Europie, aktem o charakterze symbolicznym, zważywszy na nikłe szanse powodzenia.
W nierównej, trwającej prawie miesiąc walce, słabo uzbrojeni bojownicy Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB) i Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW) stawili opór żołnierzom z oddziałów SS, Wehrmachtu, Policji Bezpieczeństwa oraz formacji pomocniczych. W tym czasie Niemcy zrównali getto z ziemią, metodycznie paląc dom po domu.
Prezydent: w getcie zamknięto zwykłych polskich obywateli
b/r