- Zgłoszenie pożaru otrzymaliśmy o godzinie 5.15 - mówił mł. ogn. Marek Możdżonek z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej. - Zapalił się jeden z drewnianych domków na osiedlu Jazdów. Właściciela nie było w tym czasie w środku, nikt nie został też ranny.
Po godzinie 9 trwało jeszcze dogaszanie budynku. Jak podawał reporter tvnwarszawa.pl, na miejscu były trzy zastępy straży pożarnej, które rozbierały częściowo to, co zostało z domku, żeby dostać się do nieugaszonych jeszcze miejsc.
- Nie widać już płomieni, ale ciągle unosi się tu dym. Ogień dość mocno uszkodził domek, ale zachowała się jego konstrukcja - mówił Mateusz Szmelter, reporter tvnwarszawa.pl.
Nie wiadomo jeszcze, co było przyczyną wybuchu pożaru. Ustaleniem tego zajmie się policja. - Dopiero po zakończeniu akcji gaśniczej, będziemy mogli rozpocząć dochodzenie. Prawdopodobnie jutro poznamy pierwsze szczegóły - mówił asp. Tomasz Oleszczuk z Komendy Stołecznej Policji.
Pożar domku został już ugaszony, około godziny 11 potwierdził to rzecznik KM PSP.
Osiedle domków fińskich
Osiedle domków fińskich ciągnące się po obu stronach ulicy Jazdów to miejsce unikatowe. To kolonia 27 parterowych drewnianych domków jednorodzinnych. Jest ostatnim osiedlem, które powstawały tuż po wojnie w kilku punktach miasta i zachowały się do dziś.
Domki montowano z drewnianych prefabrykatów, które Warszawa dostała w darze od rządu radzieckiego. Do Związku Radzieckiego trafiły w ramach fińskich reparacji wojennych i stąd pochodzi ich popularna nazwa.
W 1945 roku w domkach na Jazdowie mieszkali pracownicy Biura Odbudowy Stolicy. Potem chętnie wprowadzali się do nich artyści, m. in. Maria Czubaszek, Jan Pietrzak, Barbara Wrzesińska, Jonasz Kofta.
Pożar domku fińskiego
kk