- To dzięki temu pokoleniu, które wtedy na ulicach Warszawy się krwawiło, walczyło z bronią w ręku o wolną Polskę. To dzięki jego odwadze, bohaterstwu, determinacji Polska jest - mówił prezydent Andrzej Duda w przed Pomnikiem Powstania Warszawskiego. Wieczorem odbył się tam Apelem Poległych.
Uroczystości na stołecznym placu Krasińskich są częścią obchodów 75. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. SPRAWDŹ PROGRAM OBCHODÓW Uczestniczą w nich przedstawiciele władz państwowych: prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki, marszałek Sejmu Marek Kuchciński, prezes PiS Jarosław Kaczyński, minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz oraz minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas.
W uroczystościach wzięli też udział przedstawiciele władz samorządowych, organizacji powstańczych i kombatanckich oraz mieszkańcy stolicy.
"W dłoniach zamiast karabinu trzymali Biblię i różaniec"
Podczas kazania biskup Guzdek przypomniał posługę około 150 księży kapelanów, którzy byli integralną częścią powstańczej armii.
- Ponad 40 z nich poległo lub zostało zamordowanych przez niemieckich oprawców w czasie powstańczych walk. Kiedy to było możliwe, odprawiali msze święte oraz posługiwali w powstańczych szpitalach, pobłogosławili 256 par małżeńskich, spowiadali, a w obliczu śmierci udzielali zbiorowego rozgrzeszenia. Odprowadzili na wieczną wartę tysiące poległych i zmarłych na skutek odniesionych ran -podkreślił.
Dodał, że kapelani "nie mieli granatów, ale poświęcony olej do namaszczenia rannych i konających, niekwaszony chleb i odrobinę wina mszalnego".
- W dłoniach zamiast karabinu trzymali Biblię i różaniec. Towarzyszyli żołnierzom na ulicach walczącego miasta, wspierali ludność cywilną oraz troszczyli się o rannych w szpitalach polowych. Bez ich posługi trudno sobie wyobrazić ponad dwa miesiące zmagań z przeważającymi siłami wroga – mówił.
"Tutaj stały oddziały powstańców"
Z kolei prezydent Andrzej Duda przypomniał, że na Długiej, gdzie stoi pomnik, w czasie zrywu był owiany straszliwą sławą właz do kanału.
- Tutaj stały oddziały powstańców, które chciały nadal walczyć w Śródmieściu o wolną Polskę i wolną Warszawę. Dziś tutaj na tym placu cztery pokolenia Polaków śpiewają "Ojczyznę wolną pobłogosław Panie". To dzięki temu pierwszemu pokoleniu, które wtedy na ulicach Warszawy się krwawiło, walczyło z bronią w ręku o wolną Polskę, to dzięki jego odwadze, bohaterstwu, determinacji Polska jest - mówił.
Prezydent podkreślił, że dzięki pokoleniu dzieci powstańców, mimo że Polska "nie była w pełni wolna, suwerenna i niepodległa mit Powstania Warszawskiego trwał i przetrwał".
- To dzięki niemu wnuki powstańców mogły w tym micie żyć, mogły go kultywować. To dzięki temu wszystkiemu dzisiaj temu najmłodszemu pokoleniu, świadomych, dorosłych obywateli, możemy mówić głośno kim są powstańcy warszawscy, czym w rzeczywiści było powstanie - zaakcentował Andrzej Duda.
"Złość i chęć walki"
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski opowiadał, że jego wujek Andrzej Arens poległ w strzelaninie na Senatorskiej pół godziny przed Godziną "W".
- Mój dziadek pojawił się na ekshumacji, wiedział już od swojej córki, która też uczestniczyła w Powstaniu Warszawskim, że jego syn zginął. Dochodzi do ekshumacji, poznaje swojego syna Andrzeja i ma tylko drzwi, na które układa jego ciało, ale czeka, dlatego, że w czasie powstania poległ Tadeusz Panczewski, najlepszy przyjaciel Andrzeja. Rodzina Tadeusza nie zgłosiła się po niego. I mój dziadek idzie w mrozie, przez noc, przez Warszawę, ciągnie drzwi, na których są ciała dwóch chłopców. Ciągnie ich na Cmentarz Powązkowski - opowiadał Trzaskowski.
- Zastanawiam się, co wtedy musiał myśleć. Na pewno się zastanawiał czy powstanie miało sens - mówił Trzaskowski.
Jego zdaniem powstanie i tak by się wydarzyło, "bo ta złość i chęć walki o wolność była w tych dziewczynach i chłopcach". Trzaskowski zwrócił uwagę, że Warszawa została odbudowana również dzięki powstańcom, dlatego, że "wszyscy mamy te wartości, za które walczyliście, w swoim DNA". - Wtedy wszyscy walczyliście razem: żołnierze AK, ale również Narodowych Sił Zbrojnych, Armii Ludowej, syndykaliści. Ci ludzie byli bardzo różni, o różnych poglądach: katolicy, protestanci, prawosławni, żydzi - zaznaczył.
Przypomniał, że w powstaniu walczyli nie tylko Polacy, ale, jak dodał, wszystkich walczących łączyły wartości takie jak "miłość do ojczyzny, wolność, wierność, męstwo, honor, prawość, przyjaźń, sumienność, pomoc słabszym i tolerancja". - Stać przy słabszych zawsze, tolerancja i otwartość, to jest to, co łączyło wszystkich w Powstaniu Warszawskim. Również walka ze złem, z totalitaryzmem. Na ulicach naszych miast, na ulicach Warszawy nie ma miejsca na faszyzm, na symbole faszystowskie - zaznaczył Trzaskowski. Zwrócił się również z apelem "żeby traktować symbole Powstania Warszawskiego i Państwa Podziemnego, jako święte, żeby ich nie nadużywać".
"Pięć lat niewyobrażalnej przemocy"
Zbigniew Galperyn, weteran AK, wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich, podczas uroczystości na placu Krasińskich powiedział, że "po 75 latach pragnęlibyśmy się przekonać, co zostało w pamięci ludzkiej z etosu Powstania Warszawskiego, pamięci o żołnierzach powstania i wreszcie samym powstaniu". - Chcemy mieć przekonanie, że nasze młodzieńcze ideały zagrzewające nas do walki nie poszły w zapomnienie - dodał.
- 75 lat minęło od decyzji Komendanta Głównego Armii Krajowej o ustaleniu godziny "W", na co z niecierpliwością czekała cała młodzież. Czekali na najwłaściwszy moment, kiedy będzie można dać opór znienawidzonemu najeźdźcy niemieckiemu za prawie pięć lat niewyobrażalnej przemocy, zniewolenia i deptanej godności człowieczej - powiedział Galperyn.
Po przemówieniach rozpoczął się Apel Poległych.
Powstanie Warszawskie
Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 r. do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące. W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.
PAP/b/kz