"To pierwszy na świecie film fabularny zmontowany w całości z materiałów dokumentalnych, opowiadający o tytułowym wydarzeniu poprzez historię dwóch młodych reporterów, świadków powstańczych walk" – informują twórcy "Powstania Warszawskiego".
Jego pomysł wyszedł od dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego Jana Ołdakowskiego i Piotra Śliwowskiego, kierownika sekcji historycznej tej placówki. Jak opowiadała na wtorkowej konferencji prasowej dyrektorka Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszka Odorowicz "początkowo wydawał się absolutnym szaleństwem".
- Każdy, kto trochę zna się na kinie wie, że nie zdarzyło się dotąd by ktoś z autentycznych, dokumentalnych kronik, postanowił zrobić fabułę-dramat historyczny. Okazało się jednak, że to jest możliwe, i ogromne chapeau bas dla pomysłodawców i twórców projektu – mówiła Odorowicz.
Młodzi wchodzą w Powstanie
Bohaterowie to dwaj bracia, operatorzy Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Związki Walki Zbrojnej - Armii Krajowej, którzy otrzymują za zadanie dokumentację Powstania Warszawskiego. Robią wszystko, żeby przyłączyć się do jednego z oddziałów. Odganiani przez wojskowych, początkowo dokumentują życie cywili. Dopiero później mogą nakręcić "prawdziwą" wojnę.
"Poszukując odpowiednich ujęć, wchodzą coraz głębiej - dosłownie i w przenośni - w samo Powstanie. I w końcu udaje im się dołączyć do jednego z oddziałów, z którym idą na akcję" - opisują fabułę twórcy.
Współczesne dialogi
Na potrzeby współczesnej produkcji dialogi napisali Joanna Pawluśkiewicz i Michał Sufin. W projekt zaangażowani zostali także aktorzy: m.in. Michał Żurawski, Mirosław Zbrojewicz i Antoni Królikowski, którzy użyczyli swych głosów bohaterom filmu.
Nad koloryzacją materiałów zdjęciowych czuwał uznany polski autor zdjęć Piotr Sobociński jr (wnuk Witolda i syn Piotra Sobocińskiego). Scenariusz napisali wspólnie Jan Ołdakowski, Piotr Śliwowski oraz Jan Komasa. Za montaż odpowiadały Milenia Fiedler – najwybitniejsza w Polsce mistrzyni w tej dziedzinie i Joanna Brühl.
Muzykę stworzył Bartosz Chajdecki. Promująca film, niezwykle poruszającą piosenkę napisał i wykonuje Adam Nowak, lider zespołu Raz, dwa, trzy. Po jej prezentacji w muzeum długo nie cichły brawa.
Prace wymagały zaangażowania specjalistów ds. militariów, ubioru, architektury, urbanistów, varsavianistów i historyków.
Pół roku morderczej pracy
Film powstał, dzięki nowoczesnej technologii do koloryzacji i rekonstrukcji materiałów audiowizualnych. Jak wyliczają autorzy, do przejrzenia było 6 godzin kronik z Powstania Warszawskiego, pracowano przez 6 miesięcy, 1000 godzin trwały konsultacje kolorystyczne, zrobiono 1200 ujęć i wybrano 112 000 klatek.
Praca nad materiałem wyjściowym, a nie były to jak podkreślają twórcy negatywy filmów, lecz "kopie kopi", była karkołomnym zadaniem. Najpierw nad niemym materiałem kronik Powstania, pracowali specjaliści czytający z ruchu warg. Tak odtwarzano przebieg rozmów powstańców.
Potem zaczęła się najtrudniejsza część pracy tzw. restoring, czyli ręczne usunięcie brudów z taśmy niwelowanie rys oraz ręczne niwelowanie uszkodzeń taśmy. Na końcu była kolorowano używając unikalnego oprogramowania, wymyślonego i stworzonego w Hollywood.
Ze względu na fakt, iż materiały filmowe użyte w "Powstaniu Warszawskim" były mocno zniszczone, w wielu przypadkach ciężko było dobrać właściwy kolor.
- Jest w filmie np. scena gdy powstańcy ustawiają w kolejce po zupę. No i mieliśmy problem, chcąc być w każdym szczególe wiernym historycznej prawdzie. Jaka to byłą zupa? Jeśli pomidorowa, trzeba użyć odpowiedniego koloru. Wszystko trzeba było sprawdzić - opowiadał Piotr Sobociński jr.
Lekcja historii o Polsce
Prace nad 90-minutowym filmem jeszcze trwają. Za około dwa miesiące na kolejnej konferencji, twórcy zaprezentują mediom pełniejszy obraz swojej pracy. Już dziś jednak można z absolutną pewnością wyrokować, że obraz zaistnieje i zapewne zostanie dostrzeżony również poza granicami kraju. Trudno lepszą lekcję polskiej historii, dla niemających o niej pojęcia cudzoziemców, a także o większą reklamę polskiego kina.
Jan Ołdakowski pokazał już pierwsze efekty pracy żyjącym jeszcze powstańcom. - Nigdy w życiu nie widziałem w niczyich oczach takiego wzruszenia, jak wtedy, gdy po projekcji, patrzyłem właśnie na nich – zdradził.
Film ma niebawem pojawić się w kinach. Konkretna data nie została na razie podana.
Justyna Kobus /ran/b
"Powstanie Warszawskie"