W sobotę przed południem Maksym N. został zatrzymany, a w niedzielę przesłuchała go prokuratura.
- Przedstawiliśmy mu zarzut spowodowania wypadku, którego skutkiem jest ciężki uszczerbek na zdrowiu u poszkodowanej. Zarzut obejmuje również fakt, że podejrzany zbiegł z miejsca zdarzenia - poinformował wówczas Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Grozi mu 12 lat więzienia.
Jak informowała policja, w momencie zatrzymania 22-latek był trzeźwy. Zostały jednak przeprowadzone badania, które miały stwierdzić, czy był pod wpływem środków odurzających. - Od podejrzanego zostały pobrane próbki moczu. Wstępne wyniki badania na zawartość marihuany były pozytywne - dodał rzecznik.
Jak zaznaczył, mężczyzna przyznał się do prowadzenia auta. Natomiast nie przyznał się do tego iż był pod wpływem środków odurzających. Wyjaśnił, że marihuanę palił znacznie wcześniej. W niedzielę wieczorem prokuratura złożyła wniosek o tymczasowe aresztowanie.
"Obawa matactwa"
W poniedziałek sąd zadecydował, że Maksym N. trafi na trzy miesiące do aresztu. - Sąd uwzględnił wniosek prokuratora i zastosował wobec podejrzanego tymczasowy areszt na okres trzech miesięcy. Sąd uznał, że zachodzą wszystkie szczególne przesłanki do zastosowania tymczasowego aresztowania, więc zarówno obawa ucieczki podejrzanego, obawa matactwa w tej sprawie oraz, że podejrzanemu grozi realnie surowa kara, która może sięgać nawet do 12 lat pozbawienia wolności - tłumaczyła Ewa Leszczyńska-Furtak, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie.
Jak dodała, sąd przede wszystkim kierował się tym, że podejrzany bezpośrednio po zdarzeniu uciekł z miejsca zdarzenia oraz podjął próbę zmiany swojego wyglądu.
- Podejrzanemu prokurator zarzuca, że spowodował wypadek, który skutkował ciężkimi obrażeniami ciała w przypadku 13-letniej dziewczynki, która została potrącona na chodniku. Ponadto z dotychczas zebranych dowodów wynika uprawdopodobnienie, że podejrzany był pod wpływem środka odurzającego - wyjaśniła rzecznik.
Mężczyzna trafił do aresztu
Potrącił 13-latkę, która stała z rodzicami
Do wypadku doszło w piątek przed godz. 20. Jak relacjonowała Justyna Kosela, reporterka TVN 24, Maksym N. jechał BMW i chciał skręcić z al. KEN w ul. Telekiego. Wpadł w poślizg i uderzył w znak drogowy, który przewrócił się na dziewczynę, raniąc ją na tyle mocno w głowę, że wylądowała w szpitalu.
W zatrzymaniu 22-latka pomogli świadkowie zdarzenia. Najpierw ustalono tablice rejestracyjne pojazdu. Następnie funkcjonariusze wytypowali czterech obywateli Ukrainy, którzy wcześniej poruszali się tym samochodem. - W drodze eliminacji wskazali dwóch mężczyzn, których doprowadzono na komendę - opisywała stołeczna policja.
- Podejrzany bezpośrednio po zdarzeniu wyszedł na chwilę z samochodu. Świadkowie zeznali iż był to młody mężczyzna z długimi włosami. Następnie podejrzany został zatrzymany przez policjantów, ale był już ogolony praktycznie na łyso. Jak się później okazało mężczyzna w ciągu kilku tych godzin zgolił włosy. W naszej ocenie była to chęć ukrycia swojej tożsamości i zatarcia śladów. Tłumaczył się, że był w szoku - doprecyzował w poniedziałek Nowak.
Potrącił dziewczynkę i odjechał
Potrącił dziewczynkę i odjechał
su,ło//ec/r