Kasacja oddalona. Nie będzie ponownego procesu Piotra Najsztuba

Piotr Najsztub przed sądem
"Ta opinia nie może stanowić dowodu"
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl
Prokuratura chciała ponownego rozpoznania sprawy Piotra Najsztuba, ale Sąd Najwyższy oddalił kasację. Piotr Najsztub został uniewinniony w sprawie spowodowania wypadku. W 2017 roku potrącił na pasach 77-letnią kobietę. Dziennikarz jest ostatecznie niewinny.

O orzeczeniu w sprawie znanego dziennikarza poinformowały we wtorek media. Jak wynika z informacji przekazanych przez biuro prasowe Sądu Najwyższego, kasację prokuratora generalnego, w której ten wniósł o uchylenie wyroku i ponowne rozpoznanie sprawy przez sąd okręgowy, Sąd Najwyższy oddalił już 19 maja tego roku, uznając ją za "oczywiście bezzasadną". Orzeczenie zapadło na posiedzeniu niejawnym. Zarzuty prokuratora generalnego dotyczyły m.in. nierzetelnej kontroli odwoławczej.

Zapadł prawomocny wyrok

Prawomocny wyrok w sprawie zapadł w listopadzie 2019 roku przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Sąd uniewinnił Piotra Najsztuba i utrzymał tym samym w mocy zaskarżony wyrok Sądu Rejonowego w Piasecznie. Chodzi o wypadek, który dziennikarz spowodował w październiku 2017 roku. Najsztub potrącił wtedy przechodzącą przez pasy 77-letnią kobietę. Dziennikarz nie posiadał prawa jazdy. Auto nie miało aktualnych badań technicznych. Był trzeźwy. Jak ustalili biegli, prowadził samochód w ciężkich warunkach pogodowych i jechał z prędkością między 17 km/h a 25 km/h.

Sędzia Piotr Bojarczuk w uzasadnieniu tamtego wyroku podkreślał, że był on jedyną słuszną decyzją, jaka mogła w tej sprawie zapaść. Zaznaczył, że rolą sądu jest ocena konkretnego zdarzenia drogowego, a biegli stwierdzili, że nie ma obiektywnych dowodów, które pozwoliłyby na jego rekonstrukcję. Jak mówił, śladów nie zabezpieczono tak, jak trzeba, zatem biegli musieli opierać się na pewnych założeniach.

Sąd zwracał też uwagę, że w momencie wypadku było ciemno, widoczność była ograniczona, a pokrzywdzona, patrząc w lewą stronę, nie miała żadnej pewności, że jadący samochód się zatrzymał. "To nie jest tak, że bycie osobą pieszą zwalnia (...) od zachowania szczególnej ostrożności" - podkreślił sędzia.

Sam dziennikarz zaznaczył, że przejście dla pieszych było wtedy oświetlone lampami ozdobnymi i dopiero dwa miesiące później zamontowano tam nowe lampy. Tłumaczył również, że pokrzywdzona kobieta stała z parasolem na tle krzaków. - Była czarna na czarnym tle - powiedział, podkreślając, że nie miał szansy zareagować.

Jak tłumaczył się Najsztub?

Najsztub usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego, za co groziło mu do trzech lat więzienia.

Proces przed sądem pierwszej instancji toczył się dwukrotnie. Najpierw, latem 2018, Sąd Rejonowy w Piasecznie w trybie zaocznym uznał dziennikarza za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu i nałożył na niego grzywnę w wysokości 6 tysięcy złotych, a także orzekł na rzecz pokrzywdzonej rekompensatę w kwocie 10 tysięcy złotych. Obciążył też dziennikarza kosztami postępowania w kwocie niespełna 6 tysięcy złotych.

Czytaj także: