Zapytaliśmy rzecznika metra, jak powinniśmy zachowywać się w razie zagrożenia w metrze.
"Odsunąć się"
- Po pierwsze trzeba poinformować prowadzącego pojazd – instruuje Krzysztof Malawko.
Następnie pasażerowie powinni odsunąć się od źródła zagrożenia, w tym przypadku dymu lub ognia.
Drzwi blokują się same
- Najważniejsze jest jednak wsłuchiwanie się w wydawane komunikaty i wykonywanie poleceń. Pracownicy metra są przeszkoleni i wiedzą, jak postępować w sytuacjach zagrożenia, co jest bezpieczne, a co nie – podkreśla Malawko.
W niedzielę niektórzy próbowali odblokować drzwi. Tego nie można robić samemu. – Awaryjne otwarcie drzwi nie jest możliwe, gdy pociąg jest w ruchu. Odblokowane zostają dopiero po zatrzymaniu – wyjaśnia rzecznik.
Jak dodaje, awaryjne drzwi są tylko w kabinach maszynistów, zaś te w przestrzeni pasażerskiej posiadają blokady. Otwierać je można dopiero, gdy pociąg stanie, a przez głośniki zostanie wydane polecenie ewakuacji. Zastrzega jednak, że możliwa też jest ewakuacja w przypadku "bardzo poważnych przesłanek".
Wyjście z metra
Wyskakiwanie z wagonu jest bardzo niebezpieczne. – Wyjście jest na wysokości ok. 1,5 metra. Ponadto na torowisku jest tzw. trzecia szyna, z której pociąg czerpie prąd i może dojść do porażenia – ostrzega Malawko.
Opuszczając pociąg należy spróbować zachować spokój, bo badania pokazują, że wyjście jest wtedy szybsze. – Na peronach wskazane są wyjścia ewakuacyjne. Pomagają też dyżurni, wydawane są komunikaty. Nie ma potrzeby biegania - podpowiada rzecznik.
Miał za zadanie dojechać
Rzecznik metra twierdzi, że z punktu widzenia procedur w niedzielę wszystko zadziałało odpowiednio.
- Pociąg miał za zadanie dojechać do peronu i wysadzić bezpiecznie pasażerów. Takie było zadanie maszynisty. Ta operacja się powiodła – ocenia.
Przyznaje, że pociąg zatrzymał się początkowo tuż przed stacją, przy peronie technicznym i część pasażerów nim właśnie się ewakuowała. Dodaje, że po chwili pociąg podjechał na peron stacji. Wówczas skład opuścili pozostali pasażerowie.
W pociągu słychać było komunikaty, które, jak mówi Malawko, są wgrane i maszynista uruchamia je odpowiednimi przyciskami. - Maszynista może też wspomóc się mikrofonem i głośnikami w pociągu – wyjaśnia.
Odpiera też zarzuty, że wadliwie zadziałała wentylacja wagonu. Pasażerowie zwracają uwagę, że w wagonach było tak dużo dymu, że "w pewnym momencie nie było już czym oddychać". - Wentylacja nie jest przygotowana do pełnego oddymiania. Robi się to dopiero po otwarciu drzwi przy pomocy wentylatorów tunelowych - tłumaczy Malawko. - Wentylacja w inspiro jest nastawiona na nawiew do wnętrza pociągu – dodaje.
Pożar pociągu w metrze
Pożar, zamknięta stacja i ewakuacja
Do pożaru pociągu inspiro doszło w niedzielę po godzinie 15. Poszkodowanych zostało 9 osób, w tym 3 policjantów. Trafili oni do szpitala. Ze stacji i pociągu ewakuowano ok 150 osób. Były utrudnienia w ruchu podziemnej kolejki. CZYTAJ WIĘCEJ.
Przyczyny pożaru badają policja i prokuratura. Na miejscu pojawił się także biegły z zakresu pożarnictwa.
Ratusz zdecydował o wycofaniu wszystkich pociągów inspiro do czasu wyjaśnienia przyczyn pożaru. Składy mają przejść też przegląd techniczny.
Świadek pożaru w metrze
wp//par