- Jeśli teraz dostaniemy zgłoszenie, że coś dzieje się na wodzie, to nie mamy możliwości wypłynięcia, a jesteśmy jedyną jednostką, która jest związana z ratownictwem wodnym - mówi wprost Marek Karpowicz, jeden z członków jednostki.
"Nie możemy nieść pomocy"
Skradziono silnik z łodzi ratowniczej, agregat prądotwórczy i pompy szlamowe do wypompowywania wody z zalanych terenów. - Ten sprzęt służył do ratowania zdrowia i życia ludzi - mówi Karpowicz.
Jednostka dbała o bezpieczeństwo głównie na Narwi i Wiśle, w rejonie Modlina. Prowadziła patrole, udzielała pomocy osobom kąpiącym się i wyławiała tonących.
- Teraz nie możemy nieść pomocy, a zbliża się sezon. Osób wypoczywających jest coraz więcej. Będziemy myśleć, co zrobić, aby zapewnić im jakiekolwiek bezpieczeństwo - zapowiada członek jednostki.
Dochodzenie policji
Sprawę przekazano policji, co potwierdza nam Szymon Koźniewski z komendy w Nowym Dworze Mazowieckim. - Zgłoszenie wpłynęło do nas przed południem. Przeprowadziliśmy na miejscu czynności dochodzeniowo-śledcze z udziałem technika kryminalistyki. Był też przewodnik z psem tropiącym – tłumaczy policjant.
Jak dodaje, ze wstępnych informacji wynika, że skradziony sprzęt był wart co najmniej 50 tysięcy złotych. - Będziemy prowadzić dalsze dochodzenie w tej sprawie - zapewnia.
Co z monitoringiem, który w takich sprawach często bywa kluczowy? Jak mówi Karpowicz, w samej jednostce kamer nie było. Natomiast znajdowały się na drodze dojazdowej. - Wszystkie ślady zostały zabezpieczone przez naszych techników, monitoring również - zapewnia Koźniewski.
kw/mś