We wtorek nie doszło do przesłuchania ojca dziecka, które w poniedziałek siedziało na parapecie na czwartym piętrze przy ul. Puławskiej. Jak informuje policja, mężczyzna był w stanie po spożyciu alkoholu. Dziewczynka trafiła do szpitala.
- Mężczyzna miał około 0,25 promila alkoholu we krwi - precyzowała Magdalena Bieniak z mokotowskiej policji. Jak dodała, w poniedziałek ojciec dziecka otrzymał wezwanie na stawienie się we wtorek na komendę. - Zostanie przesłuchany. Jeżeli zostanie stwierdzone, że naraził dziecko na niebezpieczeństwo, może usłyszeć zarzuty - zaznaczyła.
We wtorek wieczorem poinformowała jednak, że do przesłuchania nie doszło. - Mężczyzna został wezwany, ale przesłuchanie dzisiaj nie odbyło się - powiedziała Bieniak. I dodała, że ma się odbyć w "późniejszym terminie".
"Nóżki dziecka wisiały w powietrzu"
Służby w poniedziałek zaalarmowali zaniepokojeni mieszkańcy bloku. - Około 19.30 dostaliśmy zgłoszenie o dziecku na parapecie - powiedział w poniedziałek Dariusz Mączka z zespołu prasowego straży pożarnej. Na miejsce pojechały trzy zastępy i podnośnik. - Przed naszym przybyciem dziecko znalazło się w środku – dodał strażak.
Jak doprecyzował Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl, na parapecie siedział dwulatek.
- Mężczyzna, który zaalarmował służby, opowiada, że nóżki dziecka wisiały już w powietrzu - mówił Węgrzynowicz.
Dziecko do szpitala, ojciec na komendę
Jak opowiadali w poniedziałek sąsiedzi w rozmowie z reporterem, nie czekali na policję. Postanowili działać sami.
- Jeden z mężczyzn wbiegł do mieszkania i ściągnął dwulatka z parapetu - relacjonował reporter.
Mieszkańcy bloku mówili, że w lokalu mieszka dziecko z matką i babcią. Pod ich nieobecność maluchem opiekował się ojciec. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, w czasie badania wydmuchał 0,7 promila. Trafił na komendę.
W poniedziałek Andrzej Browarek z Komendy Stołecznej Policji potwierdził informacji, że ojciec miał alkohol we krwi. Przed godziną 22.00 zaznaczył, czynności w tej sprawie jeszcze trwają. Przekazał tylko, że mężczyzna najprawdopodobniej zasnął w mieszkaniu.
- Dwulatce nic się nie stało, jednak ze względu na przeziębienie ratownicy zdecydowali się zabrać ją do szpitala - podał Węgrzynowicz.
Na miejsce zdarzenia już w poniedziałek przyjechała matka dziecka, która w trakcie całego zajścia była w pracy. O sprawie policja poinformowała sąd rodzinny.
wp/mz