Legia przystępowała do meczu z Cracovią po huraganie, jaki przeszedł na Łazienkowskiej w ubiegłym tygodniu. Prezes klubu Dariusz Mioduski zwolnił z pracy trenera Jacka Magierę i kilku innych istotnych pracowników klubu. W ich miejsce pojawiło się pięciu Chorwatów, ze szkoleniowcem Romeo Jozakiem na czele.
Cracovia blisko gola
Nowy trener nie mógł wiele zdziałać w kilka dni. W porównaniu z ostatnim przegranym meczem Legii ze Śląskiem Wrocław (1:2) w pierwszym składzie nie wystawił Michała Kopczyńskiego, Tomasza Jodłowca i Jarosława Niezgody. Z Cracovią w przednich formacjach postawił na Kaspera Hamalainena, Dominika Nagy’ego i Krzysztofa Mączyńskiego. Zmiany nie spowodowały natychmiastowej poprawy stylu gry mistrzów Polski. W pierwszej połowie to krakowianie stworzyli sobie groźniejsze sytuacje. W 14. minucie "Pasy" wyprowadziły szybką kontrę, którą strzałem w poprzeczkę zakończył Krzysztof Piątek. Chwilę później uderzenie Jaroslava Mihalika poszybowało niedaleko od spojenia słupka z poprzeczką. Przed przerwą przyjezdni jeszcze dwukrotnie zagrozili bramce Arkadiusza Malarza. Legia częściej była przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Gospodarze grali za wolno, schematycznie, a ich strzały bronił Grzegorz Sandomierski. Najbliżej gola był w 42. minucie Nagy, który ograł w polu karnym dwóch obrońców, ale fatalnie przestrzelił.
Legia nacisnęła
Po zmianie stron Legia zaczęła dominować. Najpierw Hamalainen dobrze podał do Sadiku, ale jego uderzenie w ostatniej chwili zostało zablokowane. Fin sam mógł strzelić gola, ale jego uderzenie z największym trudem obronił Sandomierski. Warszawianie z każdą minutą cisnęli coraz bardziej. Gospodarzom cały czas brakowało jednak skuteczności. Przełamanie przyszło w 72. minucie. Wówczas to najpierw strzelał wprowadzony po przerwie Michał Kucharczyk, jego strzał trafił w rywala, ale dobitka Thibaulta Moulina była już precyzyjna. Do końca meczu wynik nie uległ zmianie. W ostatniej minucie goście domagali się podyktowania rzutu karnego po faulu Jędrzejczyka na Wdowiaku. Arbiter Szymon Marciniak słusznie nie podyktował "jedenastki", bo przed przewinieniem legionisty gracz gości był na spalonym.
CZYTAJ WIĘCEJ O ZWOLNIENIU JACKA MAGIERY:
Magiera zwolniony
dasz/TG