Nagrobki z krzaków trafiły na miejsce pamięci

Mogiły w symbolicznym miejscu
Mogiły w symbolicznym miejscu
Źródło: urząd dzielnicy Białołęka

Stare białołęckie nekropolie niszczeją i nie ma raczej szans na ich zachowanie. Ale część nagrobków dawnych mieszkańców Białołęki znalazła właśnie nowe miejsce przy ulicy Ruskowy Bród. Społecznicy, we współpracy z dzielnicą i w porozumieniu z Kościołem Ewangelicko-Augsburskim, stworzyli tam miejsce pamięci. Nie wszystkim podoba się taka forma upamiętnienia.

Mieszkańcy Białołęki pamiętają o swoich przodkach. Zagubione w lasach cmentarze odwiedzali ze zniczami.

Niestety, zaglądali tam również wandale. Zarośnięte nekropolie powoli i systematycznie niszczały.

Jak pisaliśmy już na naszym portalu, ani dzielnica, ani Kościół nie przyznawały się do terenu, na którym znajdują się cmentarze.

CZYTAJ WIĘCEJ O DEGRADACJI NEKROPOLII.

Przenosiny zamiast renowacji

Teraz część płyt nagrobnych odrestaurowano i przeniesiono. Stoją obok placu zabaw przy Ruskowym Brodzie. Trafiły tam płyty z cmentarzy przy ul. Kamykowej w Brzezinach i w Augustówku.

Odsłonięto też tablicę upamiętniającą osadników ewangelickich, Olendrów.

Skąd ten pomysł?

"Pierwsza taka inicjatywa"

O stworzenie miejsca pamięci zabiegało stowarzyszenie Moja Białołęka.

- To była nasza sztandarowa inicjatywa - chwali się radna PO i prezes stowarzyszenia, Agnieszka Borowska.

Przychyliły się do niej władze dzielnicy, a także Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce.

We wtorek, tuż przed dniem Wszystkich Świętych, burmistrz Jacek Kaznowski wraz z ks. Piotrem Gasiem z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce, oraz Teresą Falkowską ze stowarzyszenia Moja Białołęka dokonali symbolicznego odsłonięcia pamiątki.

W uroczystości wzięli udział uczniowie z zespołu szkół nr 43. Mieszkańcy przy ścianie z mogił złożyli kwiaty i zapalili znicze.

- Jest to pierwsza taka inicjatywa władz samorządowych w Warszawie - podkreślił podczas uroczystości ks. Piotr Gaś. - Władze dzielnice i mieszkańcy pokazali w ten sposób, że pamiętają o ludziach, którzy niegdyś zamieszkiwali Białołękę.

"Bardzo ważne jest, aby pamiętać i umieć tę pamięć przekazywać kolejnym pokoleniom. A otwarte dziś "miejsce pamięci" bardzo nam w tym pomoże" - napisano później na stronie Mojej Białołęki.

Zachować w całości?

Nie wszyscy jednak zgadzają się, że przeniesienie płyt to dobry pomysł.

- Po pierwsze - należy się cieszyć. Ocalenie od zapomnienia tej części białołęckiej historii było od dawna postulatem wielu pasjonatów, stowarzyszeń, środowisk, a nade wszystko samych mieszkańców - komentował w październiku na łamach lokalnej gazety "Echo Białołęckie" Bartłomiej Włodkowski, prezes lokalnej Fundacji AVE, z którym jeszcze niedawno odwiedziliśmy zapomniane cmentarze. - Jednak spore wątpliwości budzi pomysł na jego realizację. "Ściana pamięci", złożona z płyt nagrobnych i pomników wyrwanych z naturalnego otoczenia, usytuowana obok placu zabaw, to chyba jednak zbyt mało, zwłaszcza na Białołęce, ubogiej w pamiątki przeszłości - tłumaczył.

- [Cmentarze] przy ulicach Ruskowy Bród i Kamykowej to obiekty na tyle cenne - pomimo zniszczeń dokonanych przez czas i ludzi - że warto byłoby je po odpowiednim zabezpieczeniu i renowacji zachować w całości - właśnie jako ważny dokument historyczny - dodał.

W rozmowie z tvnwarszawa.pl, po otwarciu miejsca pamięci, podtrzymał te argumenty.

- Ważne jest symboliczne upamiętnienie - powiedziała z kolei w rozmowie z nami rzeczniczka Bernadetta Włoch-Nagórny przyznając, że niektórzy krytykują przyjęte rozwiązanie.

Treść, która znajduje się na tablicy informacyjnej w parku przy ul. Ruskowy Bród:

"Miejsce Pamięci Osadników Ewangelickich w Białołęce"

Na terenach Białołęki do dziś istnieją pozostałości po Olędrach, osadnikach którzy pochodzili z terenów dzisiejszej Holandii. Dzięki wieloletniemu doświadczeniu zagospodarowywali ziemie, stosując nowatorski system osuszania podmokłych terenów. Osiedlali się na ziemiach polskich na przełomie XVI i XVII wieku uciekając przed prześladowaniami religijnymi związanymi z reformacją. Od 1573 roku na polskich ziemiach obowiązywało prawo, które gwarantowało wolność religijną, dlatego osadnicy w Polsce znaleźli nową ojczyznę.

Pokolenia przybyłych z zachodniej Europy osadników ewangelickich żyły w Białołęce przez kilka wieków. Na przełomie XVIII i XIX wieku, wśród białołęckich osadników zaczęli przeważać Niemcy, głównie ewangelicy. Swoje domostwa zakładali wzdłuż Wisły i w pobliżu kanałów: Bródnowskiego i Żerańskiego. Zamieszkiwali je przedstawiciele różnych rzemiosł, dlatego osady były samowystarczalne. Mimo, że byli innej narodowości, tradycji, wiary, mówili innym językiem, to łatwo asymilowali się z ludnością polską, o czym świadczą spolszczone nazwiska na nagrobkach. Do dziś zachowało się ich niewiele i drewniana architektura, stanowiące ważny fragment dziedzictwa kulturowego i historii Warszawy.

Na terenie dzielnicy Białołęka istniały takie cmentarze: w Augustówku (przy skrzyżowaniu ulic: Mańkowskiej i Ruskowy Bród), w Brzezinach (przy ulicy Kamykowej), na Kępie Tarchomińskiej. Grzebano ich również na terenie dzisiejszego cmentarza parafialnego przy ulicy Mehoffera. Poza granicami Warszawy znajduje się jeszcze jeden zapomniany cmentarz we wsi Michałów-Grabina.

Większość ocalałych i odrestaurowanych nagrobków zgromadzonych w tutejszym Miejscu Pamięci pochodzi z największego, półtorahektarowego cmentarza przy ul. Kamykowej w Brzezinach. Pozostałe fragmenty pomników odnaleziono na cmentarzu w Augustówku.

mz

Czytaj także: