Dla niektórych polityków spór o referendum w stolicy zaczął łączyć się na dobre z powstańczą retoryką. "SLD nie dołączy do nowego Powstania Warszawskiego" – napisał na Twitterze Leszek Miller. Chwilę później odpowiedział mu burmistrz Ursynowa: czyżby SLD wybrało postawę Armii Czerwonej - zapytał.
Piotra Guziała sprowokował porannym wpisem na Twitterze Leszek Miller, który napisał: "SLD nie dołączy do nowego Powstania Warszawskiego wywoływanego przez Kaczyńskiego, Palikota i Guziała".
Polityczna walka na nawiązania do zrywu z 1944 roku rozpoczęła się od plakatu Prawa i Sprawiedliwości zachęcającego do udziału w referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz, na którym dominuje wielki litera "W", wielu odbiera ją jako nawiązanie właśnie do Powstania Warszawskiego.
SLD wybrało postawę Armii Czerwonej?
Jak nie trudno się domyślić, słowa Milera nie mogły przejść bez echa. Piłeczkę odbił wywołany do tablicy Piotr Guział, inicjator referendum z Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej, a zarazem burmistrz Ursynowa. "Czyżby SLD w 2013 wybrało postawę Armii Czerwonej z 1944 i patrzy, jak warszawiacy walczą demokratycznie o swoje miasto?" – zapytał polityk.
A w oświadczeniu wysłanym do redakcji tvnwarszawa.pl dodał: "W 1944 r. wiadomo było skąd płynęły dyspozycje i rozkazy dla czerwonoarmistów. Obecnie zasadnym jest pytanie kto wydaje rozkazy Leszkowi Millerowi? Dziś oczywiście nie o walkę zbrojną chodzi, tylko o walkę o konstytucyjne prawo obywateli do decydowania o swoim mieście. Prawa tego odmawiają warszawiakom politycy partii "Obywatelskiej" bojkotując referendum. Jak się okazało dołączył do nich polityk partii "Demokratycznej".
Guział już wcześniej nie krył oburzenia z użycia litery W na plakacie referendalnym. – Symbole powinny być zarezerwowane dla czczenia pamięci Powstania Warszawskiego, a nie dla doraźnych.
"PO podeptała symbole narodowe"
Teraz nie szczędzi razów Platformie Obywatelskiej. "Wyjątkową bezczelnością prominentnych polityków PO jest krytykowanie Prawa i Sprawiedliwości za wykorzystanie litery "W" w kampanii referendalnej i nazywanie tego "deptaniem symboli". To Platforma Obywatelska jako pierwsza podeptała symbole narodowe, jakimi są najwyższe urzędy w Rzeczypospolitej – Prezydenta i Premiera, wykorzystując je do partyjnej walki o stołek. To Platforma Obywatelska upartyjniła warszawskie referendum, delegując do jego komentowania nie samorządowców, a wierchuszkę swojej partii, polityków często nie mających żadnego związku z Warszawą" - przekonuje burmistrz Ursynowa.
Prawo i Sprawiedliwość sugeruje z kolei, że Hanna Gronkiewicz-Waltz wykorzystuje powstańczą symbolikę w internecie. Na profilu Warszawski PiS w popularnym serwisie społecznościowym przytacza opinię Niesiołowskiego w kontekście fanpage Hanny Gronkiewicz-Waltz, który jako zdjęcie w tle ma ustawioną kotwicę - symbol Polski Walczącej.
SPÓR WOKÓŁ REFERENDUM:
rozmowa z Edmundem Baranowskim
Mówi Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości
ran//ec
Źródło zdjęcia głównego: portal społecznościowy