Ranny mężczyzna został znaleziony w nocy na Dworcu Wileńskim. Podczas interwencji uwagę policjantów zwrócił człowiek, który zaczął uciekać. Padły strzały ostrzegawcze. Okazało się jednak, że nie miał związku ze sprawą.
Funkcjonariusze zostali wezwani na miejsce około północy. - Otrzymaliśmy informację o rannym leżącym na jednym z peronów. W trakcie interwencji policjanci zauważyli mężczyznę, który zaczął uciekać. Nie reagował na polecenia, dlatego w rejonie torowiska oddali strzały ostrzegawcze - powiedziała nam Magdalena Bieniak z Komendy Stołecznej Policji.
Poszukiwania napastnika
Mężczyzna został zatrzymany i przesłuchany. - Wstępne czynności wykluczyły, by to on miał związek z tym wydarzeniem - zaznaczyła Bieniak.
Jak podało radio RMF FM, ranny odnaleziony na peronie dworca miał ranę kłutą szyi. Policja potwierdziła tylko, że trafił do szpitala.
- Wiadomo, że jego stan nie zagraża życiu, chociaż rana jest poważna. Mężczyzna przeszedł zabieg, a policjanci nie mogli jeszcze go przesłuchać - ustalił Paweł Łukasik, reporter TVN24.
Poszukiwania napastnika nadal trwają. Policjanci zabezpieczyli już monitoring z miejsca zdarzenia.
"Trzymał się za szyję, tryskała krew"
Gdy doszło do ataku na mężczyznę na dworcu byli strażnicy miejscy. Jak poinformowali w komunikacie przesłanym do naszej redakcji, podejmowali właśnie interwencję wobec mężczyzny pod wpływem narkotyków w jednym z pociągów. Funkcjonariusze czekali na przyjazd wezwanej do niego karetki, gdy podeszła do nich zaniepokojona kobieta.
"Powiedziała, że na sąsiednim peronie znajduje się zakrwawiony człowiek. Mężczyzna w wieku około 30 lat siedział na ziemi oparty o ławkę. Jedną ręką trzymał się za szyję, z której tryskała krew. Słabnący mężczyzna powiedział, że został dźgnięty nożem w szyję przez nieznanego mężczyznę" - relacjonują strażnicy.
Strażnicy wezwali na miejsce kolejną karetkę, udzielili też pierwszej pomocy rannemu.
kk/b