Zawiadomienie o Marszu Niepodległości jego organizatorzy złożyli w poniedziałek w Biurze Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy. Prezes stowarzyszenia "Marsz Niepodległości" Witold Tumanowicz poinformował, że zgodnie ze znowelizowaną w zeszłym roku ustawą Prawo o Zgromadzeniach, takie zawiadomienie zostało wysłane także pocztą elektroniczną w nocy z 11 na 12 października.
"Żeby przeszedł pokojowo"
- Zgłosiliśmy manifestację na 50 tysięcy osób. 11 listopada zapraszamy do Warszawy wszystkich patriotów na największy, centralny, Marsz Niepodległości - powiedział dziennikarzom Tumanowicz.
Organizatorzy nie ujawniają planowanej trasy marszu. - Liczymy na to, że władze miasta umożliwiają bezpieczny przebieg i przejście Marszu Niepodległości - powiedział Tumanowicz. - Jeśli ktokolwiek będzie wszczynał jakiekolwiek awantury, to prosimy jednak, żeby nie przychodził na Marsz Niepodległości. Zależy nam na tym, żeby Marsz Niepodległości przeszedł w tym roku pokojowo - dodał.
Kilkuset wolontariuszy
Dopytywany o szczegóły, Tumanowicz podkreślił, że na trasie przemarszu nie ma okolic Stadionu Narodowego; będzie to główne miejsce obrad organizowanego przez ONZ szczytu klimatycznego, w którym mają uczestniczyć przedstawiciele około 190 państw, a który rozpocznie się właśnie 11 listopada.
Członek zarządu stowarzyszenia "Marsz Niepodległości" Krzysztof Bosak poinformował, że trwają ostatnie prace organizacyjne. Dodał, że w tym roku marsz ma zabezpieczać straż Marszu Niepodległości, ma być także kilkuset wolontariuszy. - Będzie także zabezpieczenie medyczne oraz nasi obserwatorzy. Będą oni dokumentowali wszystko to, co się będzie działo, tak żeby później nie było wątpliwości, kto w jaki sposób się zachował - powiedział Bosak.
Przed rokiem burdy
Zaapelował do policji, aby ta na samym marszu się nie pojawiała. -Straż będzie wykonywać polecenia przewodniczącego zgromadzenia w ramach ustawy. Co do policji, to tam gdzie jej nie było w zeszłym roku, to było spokojnie. Stąd nasz apel, aby na samym marszu się nie pojawiała. Jeśli policjanci tego dnia muszą pracować w Warszawie, to niech trzymają się na pewien dystans - powiedział Bosak.
11 listopada 2012 r. niedługo po rozpoczęciu Marszu Niepodległości doszło do burd w centrum Warszawy. W stronę zabezpieczających demonstrację funkcjonariuszy rzucano m.in. kamieniami i kostką brukową. Policja użyła broni gładkolufowej oraz gazu pieprzowego. Po zajściach na komisariaty doprowadzono 176 osób, z których 21 zatrzymano. Rannych zostało 22 policjantów, w tym trzech trafiło do szpitala. Pogotowie udzieliło pomocy 16 innym osobom, sześć z nich trafiło do szpitali. Swoje straty policja wyceniła na ok. 64 tys. zł (m.in. osiem uszkodzonych radiowozów), z kolei według stołecznego ratusza straty w mieniu komunalnym wyniosły 20 tys. zł, a kolejne 30 tys. zł kosztowało sprzątanie ulic.
TAK WYGLĄDAŁ MARSZ W 2012 ROKU:
DOSZŁO TEŻ DO BIJATYK W CENTRUM:
Marsz Niepodległości przeszedł przez Warszawę
Bijatyka w centrum
PAP/ran