Miasteczko powstałoby na terenie ponad 50 hektarów po dawnej fabryce traktorów. Ma być dużo zieleni, dwupoziomowe mieszkania, galerie handlowe, przedszkola i szkoły. - Chcemy, aby pierwsze budynki powstały za pięć lat – mówi Piotr Turchoński przedstawiciel inwestora.
Jak się okazuje wizje inwestora ogranicza plan zagospodarowania przestrzennego dla Ursusa, który dopiero powstaje. Deweloper chce, aby w planie na terenie po fabryce zapisano przestrzeń miejską.
Przedsiębiorcy są przeciwni
Władze dzielnicy są ostrożne z deklarowaniem jaki ostateczny kształt będzie miał plan zagospodarowania. – Nie jest powiedziane, że na pewno będzie tam miasteczko – zastrzega Wiesław Krzemień, burmistrz Ursusa.
Skąd ta ostrożność? Sąsiadom przyszłego miasteczka plany inwestora się nie podobają, bo dla nich mogłoby to oznaczać koniec biznesu. Przedsiębiorcy oskarżają też właścicieli terenów byłej fabryki, że ci chcą ich zmusić do wyprowadzki.
- Burzą naszą infrastrukturę. Nikt nie ma zamiaru ani się stąd wynosić ani przenosić – zapowiada Bogdan Bigus, prezes Energetyka Ursus.
Będą dyskutować
W odpowiedzi inwestora pada stwierdzenie, że to strach przed konkurencją, bowiem w miasteczku miałaby powstać nowa elektrociepłownia.
Spór na linii Celtic i lokalni przedsiębiorcy spowodował, że ratusz wstrzymał na razie prace nad planem zagospodarowania przestrzennego. Przedsiębiorcy chcą podtrzymania na tym terenie funkcji przemysłowej.
Dzielnicowi radni na najbliższym posiedzeniu komisji gospodarki przestrzennej mają dyskutować nad przyszłością terenów pod dawnej fabryce traktorów.
Cyprian Jopekbf