Warszawska Legia straciła siódmą bramkę w trzecim kolejnym meczu, ale na swoje szczęście mistrzowie Polski strzelają jeszcze więcej i odnieśli czwarte zwycięstwo z rzędu. Na Podlasiu pokonali Jagiellonię 3:2 i pozostają liderem T-Mobile Ekstraklasy.
Lider przyjechał do Białegostoku mocno osłabiony, bo w stołecznym klubie panuje plaga kontuzji. Do długiej listy nieobecnych ostatnio dołączyli Ivica Vrdoljak i Jakub Kosecki. Pierwszego zastąpił Helio Pinto, drugiego Michał Żyro, który okazał się bohaterem mistrzów Polski. To po jego podaniach Miroslav Radović i Marek Saganowski znaleźli drogę do siatki Jagiellonii w pierwszej połowie.
Ale Legia nie byłaby sobą, gdyby sama nie komplikowała sobie sytuacji. Gola do szatni strzelił Dawid Plizga, a zrobił to w dość kuriozalny sposób. Wykonywał rzut wolny niemal z linii końcowej boiska. Kąt był więc bardzo ostry, ale z dośrodkowania zrobił się strzał - piłka minęła całą obronię Legii, bramkarza Wojciecha Skabę i wpadła do siatki.
Mistrzowie komplikacji
W drugiej połowie mieliśmy powtórkę z rozrywki. Wydawało się, że po trafieniu Radovicia (asysta Helio Pinto) jest już po meczu, ale kolejny raz zawiodła defensywa gości. Dała się wymanewrować Mateuszowi Piątkowskiemu, który odegrał piłkę do Jana Pawłowskiego, a ten dał Jagiellonii nadzieję na choćby punkt.
Nic z tego. Legia, z problemami, ale jednak dopisała sobie kolejny trzy punkty i jest pewna, że fotelu lidera po 9. kolejce nie opuści.
twis