Ktoś fotografuje pijących nad Wisłą. Policja: zdjęcie to za mało na mandat

Rzecznik śródmiejskiej policji o zgłoszeniach
Źródło: TVN24
"Jeździ rowerem w Warszawie nad Wisłą i robi zdjęcia ludziom pijącym alkohol. Później dzwoni na policję" - zdjęcie rowerzysty z takim podpisem pojawiło się w internecie. Użytkownicy portali społecznościowych ostrzegają się przed mandatami i grożą mężczyźnie utopieniem w rzece.

Zdjęcie, którego celowo nie publikujemy, pojawiło się na jednym z popularnych portali społecznościowych z podpisem nie pozostawiającym miejsca na wątpliwości (pisownia oryginalna):

Ten oto czlowiek, jezdzi rowerem w WARSZAWIE nad Wisłą i robi zdjęcia ludziom pijącym alkohol. Później dzwoni na policje i czeka na przyjazd, po okazaniu zdjęć policja musi wystawić mandat za picie w miejscu publicznym każdej osobie która widnieje na zdjęciu. Policjanci przyznali, ze maja okolo 120 zgloszeń dziennie od tego gościa. Udostępniajcie ku przestrodze. Picie piwa nad rzeką to nie przestępstwo!!!

Nie wiemy, kim w rzeczywistości jest mężczyzna ze zdjęcia. Stołeczna policja potwierdza, że zgłoszeń znad Wisły jest dużo, a niektóre rzeczywiście pochodzą od jednej osoby. - W miniony piątek na zgłoszenia tej osoby interweniowaliśmy 2 razy, a w sobotę 5 razy - informuje Robert Szumiata z komendy w Śródmieściu. I zastrzega: - Reagujemy na wszystkie tego typu informacje.

Czy można pić na bulwarach?

Szumiata wyjaśnia też, jakie są zasady karania za picie "pod chmurką": - Przede wszystkim podstawą do ukarania pijących alkohol jest zastana przez policjanta sytuacja lub relacja świadka zdarzenia, a nie sama fotografia. Jeśli taki ktoś będzie twierdził, że nie pił alkoholu w sytuacji przedstawionej na zdjęciu, i zakwestionuje relację świadka, my kierujemy wniosek o ukaranie do sądu, a fotografia może być uznana za dowód.

Sporną sprawą jest jednak to, czy na warszawskich bulwarach rzeczywiście nie wolno spożywać alkoholu. Ustawa o wychowaniu w trzeźwości zabrania spożywania go "na ulicach, placach i w parkach". Bulwary formalnie nie łapią się do żadnej kategorii. W ustawie napisano wprawdzie, że samorządy mogą doprecyzować zapisy, ale Warszawa tego nie zrobiła.

Efekt? Nikt nie potrafi lub nie chce odpowiedzieć jednoznacznie na nasze pytanie. - Proszę zgłosić się do straży miejskiej, oni pracują tam najczęściej, więc mają na ten temat największą wiedzę - usłyszeliśmy w stołecznym ratuszu.

- Tam, gdzie mamy potwierdzone dane, np. geodezyjne, że bulwar jest w obrębie ulicy czy parku, tam interweniujemy - tłumaczy Monika Niżniak, rzeczniczka warszawskiej straży. I zapewnia, że udostępni nam listę tych miejsc "najszybciej, jak to możliwe".

Pewne jest, że za picie w wymienionych w ustawie miejscach można dostać mandat w wysokości 100 zł. Można go też nie przyjąć. Sprawa trafi wtedy do sądu i to on będzie rozstrzygał, czy dany fragment bulwarów jest ulicą, placem lub parkiem.

Inaczej ma się sprawa z praskim brzegiem. - Na prawym brzegu Wisły, na przykład na plaży przy moście Poniatowskiego, nie ma podstaw do nakładania mandatów za picie alkoholu - zapewnia Niżniak.

Grożą, że go utopią

W sprawie samozwańczego strażnika jest jeszcze jeden wątek. Pod opublikowanym w sieci zdjęciem mężczyzny na rowerze rozpętała się burza. Większość z kilkuset komentarzy jest obelżywa, a niektóre to jawne groźby i nawoływanie do przemocy, włączenie z utopieniem rowerzysty w Wiśle.

Co na to policja? - Jeśli osoba ma zastrzeżenia co do faktu upublicznienia jej wizerunku, sprawa będzie rozpatrywana przez sąd z powództwa cywilnego - tłumaczy Szumiata. I dodaje: - Natomiast jeśli osoba, pod której adresem kierowane są groźby karalne, poczuje się zagrożona lub zniesławiona, powinna zgłosić się na policję.

Puste butelki zalegają na bulwarach wiślanych

Nad Wisłą warszawiacy zostawiają puste butelki po piwie. Zobacz archiwalne zdjęcia:

jb/mz/b/r

Butelki po alkoholu na bulwarach wiślanych

Czytaj także: