"Złapałem Cię, ku***" miał powiedzieć do Ukrainki agresywny kontroler, który w Piasecznie przyłapał pasażerkę na jeździe bez biletu. Sprawę opisał w swojej interpelacji jeden z radnych. Zarząd Transportu Miejskiego zaprzecza, że kontroler był wulgarny i użył wobec kobiety siły. - Jedynie przytrzymał ją za pasek od torebki. To spokojny i opanowany człowiek - przekonuje rzecznik ZTM.
Michał Grodzki, radny PIS złożył interpelację do prezydent miasta 31 lipca. W piśmie domaga się wyjaśnienia sytuacji jaka miała mieć miejsce w Piasecznie przy ul. Dworcowej. Zbulwersowany radny opisał historię, którą poznał dzięki relacji bezpośredniego świadka kontroli biletów.
Do zdarzenia miało dojść 17 lipca o godz. 9.00 na przystanku 709 "Dworcowa 01" w Piasecznie.
- Mężczyzna w wieku około 35 lat ciągnął za sobą starszą kobietę. Złapał ją silnym chwytem za ramię i syczał "złapałem cię ku***". - czytamy w interpelacji Grodzkiego. Z relacji świadka wynika, że mężczyzną był kontrolerem biletów w komunikacji miejskiej.
"Kontroler szukał zaczepki"
Schwytaną kobietą była Ukrainka, która jechała autobusem bez ważnego biletu. Kontroler miał wobec niej zachowywać się bardzo brutalnie i "przesłuchiwać" ją razem z kolegą w otwartych drzwiach samochodu. Świadek zdarzenia, którego cytuje radny, twierdzi, że byli to kontrolerzy Zarządu Transportu Miejskiego, a jeden z nich wręcz szukał zaczepki. Miała o tym świadczyć "mowa ciała i prowokujący sposób poruszania".
- Na moje pytanie, czy aby panowie nie przekroczyli uprawnień oraz dlaczego znęcają się nad starszą kobietą i cudzoziemką, oświadczyli agresywni, że to nie moja sprawa oraz, że są "funkcjonariuszami państwowymi podczas prowadzenia czynności" - przywołuje relację świadka Grodzki. Świadek miał zwrócić uwagę kontrolerom, że ich interwencja jest "chamska i brutalna".
"Jak przerażona Żydówka"
- Oświadczyli, ze "ciebie też będziemy łapać". Na moją uwagę, czy wobec wszystkich gapowiczów są tak bezwzględni, usłyszałem, że mogę złożyć skargę i nie muszą się tłumaczyć. Złapana kobieta wyglądała jak przerażona Żydówka podczas okupacji. Puszczając ją starszy z kontrolerów powiedział "teraz możesz ku**o (albo k**wa) pić dalej”. Kobieta nie była ani agresywna, ani pijana - czytamy w interpelacji radnego.
Grodzki zapytał, jakie konsekwencje mogą spotkać opisanych kontrolerów oraz jakie czynności podejmuje ZTM, by zapobiegać nadużywaniu przemocy fizycznej wobec kontrolowanych?
Rzecznik ZTM Igor Krajnow zaprzecza temu, że kobieta z Ukrainy została obrażona i brutalnie zatrzymana. Z raportu złożonego przez kontrolerów i relacji ochrony wynika, że pasażerka najpierw uciekła z autobusu na przystanku Dworcowa, a potem została złapana.
- Trzeba podkreślić, że pani chciała uciec, żeby uniknąć konsekwencji w postaci opłaty za jazdę bez ważnego biletu. Zgodnie z przepisami została przez kontrolera ujęta, nie było to ujęcie brutalne. Kontroler jedynie przytrzymał ją za pasek od torebki. Po całym zdarzeniu zrozumiała swój błąd, że nie powinna uciekać i nawet przeprosiła kontrolera - mówi tvnwarszawa.pl Igor Krajnow i dodaje, że wobec kobietyt nie zostały użyte słowa wulgarne, ani przemoc fizyczna.
ZTM broni kontrolera
- Nie mam powodów, żeby wątpić w prawdziwość słów kontrolerów biletów, którzy wielokrotnie byli niesłusznie pomawiani przez pasażerów. W autobusie nie było kamer, mamy za to raport kontrolera. Jest to bardzo spokojny i opanowany człowiek, znamy przebieg jego dotychczasowej pracy. Nigdy nie było z nim problemu, jego wersję wydarzeń potwierdzają świadkowie, czyli np. agenci ochrony, którzy byli tam z kontrolerami - mówi rzecznik ZTM.
Jak zapewnia, do ostatecznego rozstrzygnięcia dojdzie, gdy ZTM zapozna się z nagraniem z monitoringu miejskiego w Piasecznie. Zaznacza jednak, że do zarządu nie wpłynęła żadna skarga na zachowanie kontrolerów biletów w opisywanej sytuacji
Igor Krajnow broni kontrolerów i mówi, że w ostatnich miesiącach w prasie przedrukowywane były różnego rodzaju "sensacyjne" relacje pasażerów rzekomo pokrzywdzonych przez kontrolerów biletów.
- Każdy tego typu przypadek ZTM szczegółowo wyjaśnia. Na szczęście bardzo często okazuje się, m.in. po sprawdzeniu zapisów z monitoringu, że "rewelacje" pasażerów mijały się z rzeczywistością - informuje rzecznik ZTM, do którego cały czas nie wpłynęła żadna skarga na zachowanie kontrolerów w sprawie pasażerki z Ukrainy.
Sprawę pierwsza opisała "Gazeta Stołeczna".
lata/b