Są dwa kolejne postępowania dyscyplinarne wobec strażników z aresztu śledczego na warszawskiej Białołęce. To efekt wewnętrznej kontroli po tym, jak przed miesiącem w monitorowanej celi odebrał sobie życie były naczelnik Urzędu Skarbowego w Sosnowcu.
Informacje podało radio RMF FM. Według stacji, po zakończonej kontroli przeprowadzonej przez centralę służby więziennej uznano, że poza dwoma strażnikami monitorującymi celę, wobec których postępowania wszczęto kilka tygodni temu, trzeba jeszcze wszcząć postępowania wobec funkcjonariusza pełniącego służbę oddziałowego oraz kierownika działu ochrony.
"Niewłaściwa obserwacja"
Oprócz tego szef służby więziennej polecił wyciągnięcie konsekwencji służbowych wobec szefa i koordynatora oddziału penitencjarnego.
Z raportu wynika, że najważniejsze uchybienia dotyczą niewłaściwej obserwacji osadzonych, wykluczono natomiast udział tzw. osób trzecich w tym zdarzeniu - podaje RMF FM.
Były naczelnik Pierwszego Śląskiego Urzędu Skarbowego w Sosnowcu Marcin K. został zatrzymany w lutym przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Od tego czasu był aresztowany. Byłemu naczelnikowi (po zatrzymaniu w lutym br. został odwołany ze stanowiska) katowicka prokuratura przedstawiła zarzuty popełnienia 30 przestępstw. Łączna kwota korzyści majątkowych, jakie miał przyjąć, przekraczała 600 tys. zł. K. został przewieziony do Warszawy, by w stołecznym sądzie zeznawać jako świadek, ale w warszawskim areszcie powiesił się w celi.
Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte 10 sierpnia.
Mieli śledzić monitoring
W połowie sierpnia w związku z tym zdarzeniem dyrektor generalny Służby Więziennej odwołał dyrektora Aresztu Śledczego w Warszawie-Białołęce. Wobec dwóch innych funkcjonariuszy aresztu wszczęto zaś postępowanie dyscyplinarne. Chodzi o funkcjonariuszy, których obowiązkiem było śledzenie na ekranie monitoringu w celi, w której umieszczono K.
- Już pierwsze wewnętrzne czynności wyjaśniające wskazują na nieprawidłowości ze strony funkcjonariuszy - mówiła wtedy rzeczniczka dyrektora generalnego Służby Więziennej mjr Elżbieta Krakowska.
Po śmierci K. jego sprawa zostanie wkrótce formalnie umorzona. Katowicka prokuratura podkreśla, że zeznania złożone przez K. są "pełnowartościowym dowodem". W całym śledztwie zarzuty usłyszało dziewięć osób - poza K. są to osoby, które według prokuratury wręczały mu łapówki. Wśród nich są były prezes i były udziałowiec klubu sportowego Ruch Chorzów Dariusz S., a także dyrektor sportowy Cracovii, a w przeszłości znany piłkarz i wiceprezes Ruchu Mirosław M.
W tej samej sprawie podejrzanym jest również prezes klubu piłkarskiego Zagłębie Sosnowiec Marcin Jaroszewski (zgodził się na podawanie pełnych danych) i przedsiębiorca Piotr D. Ten ostatni jest podejrzany o wręczenie naczelnikowi korzyści majątkowej, a prezes Zagłębia o to, że obiecał urzędnikowi korzyść w postaci dwóch biletów na mecz Legia Warszawa - Ajax Amsterdam. Biletów ostatecznie nie przekazał. W tym samym śledztwie zatrzymano też m.in. Kazimierza K. przedsiębiorcę powiązanego z branżą górniczą, który także jest podejrzany o wręczenie naczelnikowi korzyści majątkowych.
Od 2016 roku
Katowickie postępowanie toczy się od października 2016 roku. Prokuratura nie ujawnia szczegółów, nie wiadomo, za co konkretnie miały być wręczane łapówki lub obietnica korzyści majątkowej. Jak jeszcze kilka tygodni temu podawała prokuratura, śledztwo ma charakter rozwojowy.
Kilka dni po śmierci K. media informowały o innym samobójstwie w areszcie Warszawa-Białołęka - przebywający w nim Robert L. popełnił samobójstwo, wieszając się na sznurowadle przymocowanym do łóżka. Tę sprawę również bada prokuratura oraz zespół powołany przez Dyrektora Okręgowego Służby Więziennej w Warszawie. "Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną samobójstwa mogło być wystąpienie silnego zespołu odstawiennego od narkotyków" - informowała SW.
PAP/kz/pm
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN