Prokurator postawił kolejnej osobie zarzuty oszustwa dotyczącego mienia znacznej wartości przy reprywatyzacji kamienicy przy Skaryszewskiej 11 - poinformowała w środę Prokuratura Krajowa. To Jerzy Sz. - ojciec Tomasza Sz., który usłyszał zarzuty we wtorek.
We wtorek zatrzymano i postawiono zarzuty dotyczące oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości przy reprywatyzacji nieruchomości Tomaszowi Sz., który 1 grudnia 2015 roku uzyskał prawo użytkowania wieczystego do tej nieruchomości, oraz radcy prawnemu Przemysławowi S., który w toku postępowania był kuratorem rzekomo nieobecnych trzech osób.
Zatrzymanie we wtorek
Jak podała w środę Prokuratura Krajowa, we wtorek wieczorem na polecenie prokuratora zatrzymany został Jerzy Sz.
Zatrzymanie - podała PK - było efektem czynności dowodowych przeprowadzonych we wtorek. "Na polecenie prokuratora przeszukano miejsca zamieszkania podejrzanych oraz osób z nimi związanych, a także miejsca prowadzenia działalności, w tym kancelarii radcowskich. W trakcie tych czynności zabezpieczono obszerną dokumentację, która w najbliższych dniach będzie szczegółowo analizowana przez prokuratora" - podała PK.
Ponadto - zaznaczono - prokurator we wtorek przesłuchał w charakterze podejrzanych także Przemysława S. oraz Tomasza Sz., którzy złożyli obszerne wyjaśnienia. "Czynności te doprowadziły do ustalenia, że także Jerzy Sz. ma związek z bezprawnym uzyskaniem prawa użytkowania wieczystego do nieruchomości położonej przy ulicy Skaryszewskiej 11 w Warszawie" - podała PK.
Do 10 lat więzienia
W środę prokurator przedstawił Jerzemu Sz. zarzuty. Według prokuratury oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości przy reprywatyzacji nieruchomości położonej przy ulicy Skaryszewskiej 11 w Warszawie, Jerzy Sz. dopuścił się wspólnie i w porozumieniu z pozostałymi podejrzanymi w tej sprawie - Przemysławem S. oraz swoim synem Tomaszem Sz.
Przestępstwo zarzucone podejrzanym zagrożone jest karą od roku do 10 lat więzienia. Łączna szkoda, jaką na skutek przestępstwa miał ponieść Skarb Państwa oraz spadkobiercy, wyniosła ponad 745 tysięcy złotych.
Prokurator postanowił skierować do sądu wniosek o zastosowanie wobec podejrzanych tymczasowego aresztu na trzy miesiące. "W ocenie prokuratora stosowanie izolacyjnych środków zapobiegawczych uzasadnione jest obawą matactwa ze strony podejrzanych, a także surową karą – do 10 lat pozbawienia wolności, jaka im grozi" - uzasadniła prokuratura.
Nowy właściciel
Decyzją z końca 2015 roku warszawski ratusz ustanowił prawo użytkowania wieczystego do Skaryszewskiej 11 na rzecz nowego właściciela, a w 2016 r. dzielnica Praga Południe orzekła o przekształceniu tego prawa w prawo własności. Nowy właściciel po odzyskaniu nieruchomości sprzedał ją prywatnej firmie.
Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji w Warszawie zajmowała się sprawą Skaryszewskiej 11 na rozprawie 30 stycznia. Jak mówił PAP wiceszef komisji Sebastian Kaleta, komisja zajęła się kwestią Skaryszewskiej 11, ponieważ prosili o to mieszkańcy, którzy skarżyli się na swoją sytuację w budynku po reprywatyzacji. Dodał, że w sprawie pojawili się ponadto kuratorzy dla sześciu osób w różnym wieku o nieznanym miejscu pobytu, których los "przebiegał różnie po wojnie".
Dwa tygodnie temu komisja weryfikacyjna stwierdziła, że decyzja reprywatyzacyjna w sprawie Skaryszewskiej 11 została wydana z naruszeniem prawa. W związku z tym beneficjent decyzji reprywatyzacyjnej Tomasz Sz. ma zwrócić miastu prawie dwa miliony złotych.
Ogłaszając decyzję komisji weryfikacyjnej jej szef Patryk Jaki mówił m.in., że przy wydawaniu decyzji reprywatyzacyjnej nie badano, czy "nieruchomość była w posiadaniu czy nie" i nie badano kręgu spadkobierców. - Trzy osoby ze spadkobierców nie żyły w momencie wydania decyzji reprywatyzacyjnej. Na każdą z nich był ustalony kurator. Jedna z tych osób w momencie wydania decyzji miałaby 117 lat. Oczywiście to nie przeszkadzało ratuszowi wydać pozytywnej decyzji w tym zakresie - powiedział wówczas Jaki.
Dodał, że wydanie decyzji reprywatyzacyjnej doprowadziło do skutków rażąco sprzecznych z interesem społecznym, a sytuacja lokatorów "radykalnie się pogorszyła".
PAP/b