Kanonada i dziury w obronie Legii. Na Lazio wystarczy?

W przerwie na reprezentację piłkarze Legii musieli pracować nad ofensywą, ale prawdopodobnie zapomnieli o defensywie. Strzelali w Kielcach aż miło, ale popełniali też mnóstwo szkolnych błędów. Efekt - zwycięstwo 5:3 z Koroną i pozycja lidera tabeli.

Legioniści nigdy nie lubili wyjazdów do serca Gór Świetokrzyskich, bo z siedmiu dotychczasowych meczów na stadionie Korony wygrali tylko dwa, a najczęściej wracali z podkulonym ogonem. Tym razem było inaczej. Bo i Legia jest silniejsza, i Korona pogrążona w kryzysie.

Od początku spotkania piłkarze Jana Urbana zasypali gospodarzy strzałami. Tylko w pierwszej połowie celowali w bramkę Zbigniewa Małkowskiego 14 razy, ale drogę do siatki znaleźli tylko Miroslav Radović i Wladimer Dwaliszwili.

Rozwiązał się worek z bramkami

Worek z bramkami rozwiązał się dopiero po przerwie. Gruzin skompletował hat-tricka, a gola dorzucił szalejący na skrzydle Michał Kucharczyk.

Legia strzelała, ale zapominała też o obronie, czego skutkiem był najpierw gol Michała Janoty, a w samej końcówce dwa trafienia Pawła Sobolewskiego. Tyle że były one już wyłącznie na otarcie łez.

Mistrzowie Polski po 24-godzinnej przerwie wrócili na czoło tabeli. Druga jest Wisła.

Mecz z Koroną dla legionistów był ostatnim sprawdzianem przed wyjazdem do Rzymu na spotkanie w fazie grupowej Ligi Europy.

ZOBACZ SKRÓT MECZU I WSZYSTKIE BRAMKI NA EKSTRAKLASA.TV

Korona Kielce - Legia Warszawa 3:5 (0:2)

Bramki: Michał Janota 59, Paweł Sobolewski 77, 89 - Miroslav Radović 24, Wladimer Dwaliszwili 25, 47, 69, Michał Kucharczyk 67Żółte kartki: Michał Janota - Dominik Furman, Tomasz Brzyski

twis/tvn24.pl/lata

CZYTAJ NA SPORT.TVN24.pl

Czytaj także: