Do sądu trafił akt oskarżenia w sprawie 44-letniego rowerzysty, który potrącił pieszą na chodniku. Kobieta przewróciła się, uderzyła głową o beton, a kilka dni później zmarła w szpitalu. Rafałowi K. grozi więzienie.
- 5 kwietnia Prokuratura Rejonowa Praga-Południe skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie 44-letniego Rafała K. – potwierdził nam Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
"Rowerzysta oddalił się"
Do wypadku doszło we wrześniu 2018 roku, przy rondzie Waszyngtona, w okolicach Francuskiej. Śledczy oskarżają 44-latka, że jadąc rowerem po chodniku, potrącił 62-letnią pieszą.
Z relacji świadków, którzy zostali przesłuchani w postępowaniu wynika, że mężczyzna wyszedł z rowerem z autobusu linii 507, przy alei Waszyngtona. - Następnie wsiadł na rower i zbliżając się do przejścia podziemnego z dużą siłą potracił pieszą – opisuje Marcin Saduś.
Kobieta uderzyła głową o beton. Straciła przytomność. Na miejsce przyjechała karetka, a oskarżony – jak podaje prokuratura - "oddalił się, choć postronni świadkowie próbowali go zatrzymać".
Kobieta zmarła kilka dni później w szpitalu. - Tego samego dnia zatrzymano sprawcę – dodaje Marcin Saduś.
Sprawą zajął się jeden z funkcjonariuszy wydziału dochodzeniowo-śledczego. Przypomniał sobie, że w dniu wypadku na jednym z przystanków widział mężczyznę z rowerem, który "bardzo dziwnie się zachowywał i odpowiadał wyglądowi sprawcy podanemu przez świadków".
Ten trop doprowadził policję do 44-latka.
"Brawurowa jazda"
- Z kolei przebieg zdarzenia ustalono w oparciu o zeznanie świadków, którzy jechali autobusem linii 507 wraz z rowerzystą, a następnie wysiedli przy rondzie Waszyngtona – opisuje prokurator.
Ponadto, sytuację zarejestrował miejski monitoring oraz kamera zamontowana w pobliskim punkcie gastronomicznym.
W sprawie powołano biegłego do spraw rekonstrukcji wypadków. – Ten ocenił jazdę rowerzysty jako "brawurową" – mówi nam rzecznik.
Według specjalisty, rowerzysta uderzył w kobietę jadąc z nadmierną prędkością, wynoszącą około 20 km/h. Biegły wskazał też, że oskarżony - choć nie powinienem - poruszał się chodnikiem. - W zachowaniu pieszej nie stwierdzono nieprawidłowości - zwraca uwagę Marcin Saduś.
44-latek złożył wyjaśnienia. Przyznał się do spowodowania wypadku, ale zakwestionował ucieczkę. Jest objęty policyjnym dozorem. Grozi mu 12 lat więzienia.
Klaudia Ziółkowska