Czwartkowy poranek, trzypasmowa jezdnia obwodnicy podwarszawskich Marek. Na poboczu stoi auto dostawcze, ciągnik siodłowy pędzi wprost na niego. Trudno uwierzyć, że w tym zderzeniu nikomu nic się nie stało.
Na nagraniu widać, jak ciągnik siodłowy uderza w dostawczaka, z którego wypada ładunek. Rury i inne elementy rozsypują się po całej drodze. Ciężarówka jeszcze przez kilkadziesiąt metrów ciągnie busa na zderzaku. Potem odbija w lewo i jednostajnym tempem jedzie prosto na bariery odgradzające jezdnię, na których ostatecznie się zatrzymuje.
"W ostatniej chwili zeskoczyli z samochodu"
Nagranie umieścił w internecie świadek zdarzenia Rafał Wacławek z firmy Rawotech. Nagranie zarejestrował kamerką samochodową, kiedy jechał do klienta na montaż urządzeń wykonanych przez swoją firmę.
"Ciągnik siodłowy bez wiadomej przyczyny (może kierowca zasłabł) zjechał na pobocze, na którym stał bus, na którego pace trzy osoby poprawiały mocowanie poluzowanego ładunku" - relacjonował w komentarzu pod opublikowanym filmem.
Później widział jeszcze, jak rozpędzony ciągnik uderzył w tył samochód dostawczy i przepycha go przez całą szerokość jezdni na pas zieleni. "Na szczęście ludzie z dostawczaka w ostatniej chwili zeskoczyli z samochodu. Nic im się nie stało podobnie jak kierowcy ciągnika" - opisywał.
Jak nadmienił pan Rafał, oprócz niego oraz innego kierowcy, nikt nie wykazał zainteresowania ludźmi z rozbitego samochodu.
"Kierowcy po prostu omijali rzeczy rozrzucone na asfalcie i lawirowali między sprzątającymi je ludźmi" - przekazał.
Kierowcy byli trzeźwi
Jak informowaliśmy w czwartek, policja otrzymała zgłoszenie około godziny 6.50.
- Nikomu nic się nie stało, zdarzenie zostało zakwalifikowane jako kolizja. Kierowcy byli trzeźwi - informowała wówczas Ewa Szymańska-Sitkiewicz z sekcji prasowej Komendy Stołecznej Policji.
Na obwodnicę Marek pojechał reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz. - Służby drogowe właśnie zaczynają wyciągać ciężarówkę z barierek i utworzył się duży korek - relacjonował.
Na miejscu zdarzenia były policja, straż pożarna i pogotowie.
W piątek zapytaliśmy policję, czy znane są już choćby wstępne przyczyny zdarzenia, czy wiadomo, dlaczego kierowca ciągnika siodłowego jechał tak, jakby nie widział, że na drodze stoi inny pojazd.
- Ten kierowca nie tłumaczył nam się. Nie mieliśmy podstaw do tego, by traktować to jako zasłabnięcie tego kierowcy. Z tego co ustalili policjanci, prawdopodobnie było to niedostosowanie prędkości do warunków jazdy - powiedział Piotr Świstak z KSP. I dodał, że mężczyzna został ukarany mandatem.
CAŁE NAGRANIE RAFAŁA WACŁAWKA:
mp/pm