Dzielnice chcą więcej alkoholu

fot. TVN24
fot. TVN24
Źródło: | Youtube.com/Monika Jaskólska
W ciągu ostatnich pięciu lat liczba punktów serwujących alkohol powyżej 4,5 procenta wzrosła w stolicy o ponad jedną trzecią. Urzędnicy tłumaczą podwyższanie limitów na koncesje rozwojem miasta. Jednak w tym samym okresie mieszkańców przybyło zaledwie o... 1 procent.

Jeszcze w 2005 roku limit licencji dla sklepów wynosił 2050, a liczba knajp serwujących alkohol nie mogła przekroczyć 1799 w całym mieście. Obowiązek reglamentowania licencji nakłada na gminy ustawa o wychowaniu w trzeźwości. Jednak niemal co roku poszczególne dzielnice wnioskują o podniesienie im limitów. Efekt? W czwartek radni będą głosować nad projektem uchwały, która zwiększa limit sklepów do 3100, a lokali gastronomicznych do 2440.

"Bo miasto się rozbudowuje"

We wniosku uzasadniającym potrzebę zwiększenia limitów można przeczytać, że "Dynamiczny rozwój infrastruktury na terenie m.st. Warszawy niewątpliwie stanowi podstawę do zwiększenia limitu".

Tak jest m.in. na Śródmieściu, w Wilanowie, czy Żoliborzu. Tylko pięć z osiemnastu dzielnic uznały obowiązującą na swoim terenie liczbę punktów sprzedaży napojów alkoholowych za wystarczającą. Są to: Rembertów, Targówek, Wawer i Wesoła. Paradoksalnie, o przyznanie wyższych limitów nie wystąpiła też Białołęka, gdzie obecnie powstaje najwięcej inwestycji mieszkaniowych.

Budują mało, piją dużo

Najwięcej nowych punktów, w sumie 100, ma być natomiast przyznanych dzielnicy Śródmieście, gdzie buduje się stosunkowo niewiele nowych mieszkań.

Jak przyznaje część urzędników, zwiększenie limitów to po prostu sposób na dodatkowy przychód do budżetu. tylko z opłat za licencje dzielnica Śródmieście zarobiła ponad 8 mln zł. Pytanie, czy taki dochód nie odbije się czkawką na bezpieczeństwie mieszkańców.

Więcej licencji to większe spożycie

Komisja bezpieczeństwa pozytywnie zaopiniowała projekt. Choć nie jednogłośnie.

- Wstrzymałem się od głosu, bo nie mam pewności, że taka decyzja nie pociągnie za sobą skutków ubocznych. Zwiększenie liczby lokali o 10 procent sprawia, że spożycie alkoholu wzrasta o 1 procent. A to z kolei niekoniecznie musi wpływać na bezpieczeństwo w mieście - mówi Maciej Wąsik, radny PiS i członek miejskiej komisji bezpieczeństwa i porządku publicznego.

- Z drugiej strony należy pamiętać o drobnych przedsiębiorcach, na których rynek wymusza konieczność sprzedaży alkoholu, by utrzymać się na rynku - dodaje.

Maciej Czerski

Czytaj także: