- Dzisiaj loty z pacjentami covidowymi są czymś na porządku dziennym – mówił na antenie TVN24 Robert Gałązkowski, dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. W związku z większą zajętością tradycyjnych karetek śmigłowce ratunkowe wykorzystywane są częściej.
Gdy brakuje karetek, do wyzwań kierowani są strażacy oraz śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Sprawę opisaliśmy szerzej na tvnwarszawa.pl. O tym, co zmieniło się w pracy LPR w czasie pandemii, opowiadał na antenie TVN24 jego dyrektor Robert Gałązkowski.
10 procent interwencji więcej
- Jesteśmy powołani, żeby nieść pomoc osobom w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego, natomiast faktycznie, w ostatnim czasie zwiększyła się liczba interwencji lotniczych zespołów ratownictwa medycznego – powiedział Gałązkowski. Według jego szacunków, w porównaniu z lutym i marcem 2020 roku liczba interwencji wzrosła o 10 procent. - Natomiast ja nie traktuję tego jako sytuację nadzwyczajną, dlatego że system ratownictwa medycznego musi działać na zasadzie wzajemnego uzupełniania się. Tam, gdzie nie ma dostępnego zespołu ratownictwa medycznego naziemnego, w to miejsce powinien być dysponowany śmigłowiec ratunkowy – stwierdził.
Przyznał, że wożenie pacjentów do szpitali oddalonych nawet o ponad sto kilometrów od Warszawy wpływa na mniejszą dostępność naziemnych zespołów ratownictwa. - Okres pandemii, ten pik, który w tym momencie nastąpił, spowodował, że dostępność naziemnych zespołów ratownictwa medycznego wydłuża się. To jest spowodowane często transportem pacjentów covidowych do ośrodków, które dysponują wolnymi miejscami. Natomiast w naszym przypadku lot na miejsce zdarzenia oddalone o sześćdziesiąt kilometrów od miejsca stacjonowania to jest dwadzieścia minut. Możemy lecieć dalej. Muszę zwrócić uwagę na to, że na miejsce często pierwsi przybywają ratownicy Państwowej Straży Pożarnej, którzy rozpoczynają działania ratunkowe – opisywał.
Latają z pacjentami covidowymi
Załogom śmigłowców przychodzi operować na terenach mało zurbanizowanych, ale zdarza się, że trzeba lądować w większych miastach. - Straż nas wspiera w momencie, kiedy nie mamy możliwości lądowania bezpośrednio na miejscu zdarzenia – tłumaczył dyrektor Gałązkowski.
Jak wyjaśnił gość TVN24, śmigłowce LPR najczęściej latają do udarów, nagłego zatrzymania krążenia i nagłych omdleń. Ale każdego dnia śmigłowcem transportowani są pacjenci zakażeni koronawirusem. - To są wyzwania każdego dnia. Dzisiaj śmigłowiec z Opola poleciał na wszczepienie ecmo. Dzisiaj samolot stacjonujący w Warszawie przewoził pacjenta na przeszczep płuc do Gdańska. To jest transport pacjentów covidowych, w stanie bardzo ciężkim, do ośrodków specjalistycznych czy do oddziałów intensywnej terapii. Dzisiaj loty z pacjentami covidowymi są czymś na porządku dziennym – podsumował.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl