Kamil Syskowski odwiedzał Kopernika po raz pierwszy, ze swoją klasą. W rozmowie z PAP stwierdził, że nie lubi przedmiotów ścisłych, a jego ulubionym przedmiotem jest... wiedza o społeczeństwie.
Młodzieńca powitała tymczasem osobiście Hanna Gronkiewicz-Waltz i dyrektor centrum Robert Firmhofer. Było konfetti, uściski dłoni i wywiady z dziennikarzami.
Chłopak nie krył, że jest pod wrażeniem takiego powitania.
300 proc. normy
- Niespełna dwa lata temu, otwierając Centrum Nauki Kopernik nie byliśmy w stanie przewidzieć, że w tak krótkim czasie powitamy 2-milionowego gościa - przyznał w czasie uroczystości Firmhofer.
- Kiedy staraliśmy się o środki unijne, trzeba było wykazać stopę zwrotu inwestycji - mówiła w czwartek prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz. - Wtedy zakładano, że będzie 350 tys. odwiedzających rocznie. Tyle wystarczyłoby, żeby koszty się zwróciły. Teraz mamy milion zwiedzających rocznie. Czyli nie 10 proc., nie 20 proc. więcej, ale 300 proc., co jest dowodem na to, że kiedy inwestujemy w innowacyjność, to summa summarum się opłaca - stwierdziła prezydent Warszawy.
"Duch zaangażowania w naukę"
W czasie uroczystości Robert Firmhofer przywołał słowa jednego z gości centrum, przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, który stwierdził, że w Koperniku jest ten rodzaj ducha, jaki chciałbym widzieć w całej Europie. Ducha zaangażowania w naukę, innowacje i w badania.
Z drugiej strony dyrektor CNK przypomniał też wrażenia pewnej mamy, która po wizycie z 3-letnim synkiem w Koperniku, gdzie można wszystkiego dotykać i sprawdzać, zauważyła, że chłopiec próbuje zaczął łapać śrubki w ławkach czy szufladek w sklepie. - On chyba myśli, że wszędzie można w ten sposób wpływać na świat - zauważyła mama.
- Kopernik rozpięty jest pomiędzy tymi dwoma świadectwami. Z jednej strony daje poczucie sprawczości od najmłodszych do najstarszych, a z drugiej - jest pełen pasji dla badań, innowacji i rozwoju - posumował Firmhofer.
PAP/bf/roody