Zgodnie z zapowiedzią, aktorzy Teatru Żydowskiego odegrali drugą odsłonę "Skrzypka na dachu". Właściciel ponownie nie wpuścił widzów do budynku. Widowisko odbyło się przed teatrem. Na placu Grzybowskim pojawili się też przedstawiciele stołecznego ratusza.
Aktorzy przedstawili skrócona wersję "Skrzypka" okraszoną komentarzem reżysera. Widowisko, podobnie jak w czwartek, miało bardziej formę happeningu. Przed widzami zaprezentowali się nie tylko artyści, ale też zespół techniczny. Całe widowisko można było śledzić na żywo w mediach społecznościowych.
Specjalny zespół w ratuszu
Na placu Grzybowskim pojawił się też wiceprezydent miasta Jarosław Jóźwiak, który w ratuszu odpowiada za kulturę. - Spotykaliśmy się na tym placu w chwilach radosnych i refleksyjnych. Dzisiaj spotykamy się w sytuacji trudnej dla nas wszystkich, w której zagrożone jest miejsce, gdzie tworzyliście i tworzycie od wielu lat – mówił.
Poinformował, że władze Warszawy przedyskutowały sprawę konfliktu w teatrze. - Powołano specjalny zespół z przedstawicielami teatru i biur miejskich. Będzie działał pod moim kierownictwem i pracował nad tym, żebyśmy rozwiązali tą trudną dla was sytuację. Chcemy zapewnić, że będziecie mieli swoje miejsce do dalszego tworzenia i dalszego bycia – powiedział aktorom.
Artyści i dyrekcja Teatru Żydowskiego zapowiadają, że kolejne spektakle "Skrzypka na dachu" odbędą się jeszcze 11 i 12 czerwca.
Ghelamco zamyka teatr
Teatr Żydowski wynajmuje swoją siedzibę od Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów (TSKŻ) w Polsce, które w październiku 2015 r. sprzedało budynek firmie Ghelamco. Plany deweloperskie zakładają zburzenie budynku i wybudowanie w jego miejscu biurowca, a także sceny Teatru Żydowskiego.
Nakaz zamknięcia teatru wydał 30 maja Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego (PINB). Jego decyzja została wstrzymana 4 czerwca decyzją Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego (MWINB), który uznał, że nie ma zagrożenie zawalenia się budynku.
- Prawo może być po naszej stronie, ale to nie jest ważne. Nie jesteśmy inżynierami, budowlańcami. Jesteśmy aktorami, ludźmi teatru. Można zamknąć drzwi, ale nie można zamknąć instytucji, nas, naszych głosów – mówił do publiczności na placu Grzybowskim aktor Dawid Szurmiej podczas czwartkowego wystawienia "Skrzypka na dachu".
Przypomniał też, że w 2014 r. zostało podpisane porozumienie, zabezpieczające przyszłość teatru, przy udziale miasta, na mocy którego teatr miał grać w swojej obecnej siedzibie do czasu powstania nowej. - Północna część gmachu miała zostać rozebrana, miał tam powstać teatr, w południowej- biurowiec – mówił.
"Zgrożenia dla życia i zdrowia ludzi"
Członkini zarządu Ghelamco Joanna Krawczyk-Nasiłowska przekonywała jednak, że właściciel obiektu ponosi odpowiedzialność karną, gdyby komuś w budynku stała się krzywda. Dodała, że dyrekcja teatru zachowuje się nieodpowiedzialnie "próbując kontynuować działalność w budynku, w którym są istotne zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi".
Wśród zagrożeń wymieniła m.in. brak systemu oddymiania, zły stan dróg ewakuacyjnych w budynku, groźbę zawalenia się schodów, zły stan drewnianego sufitu czy zawilgocenia piwnic i pleśń. "Nawet sami pracownicy teatru podnosili szereg tych kwestii" – przypomniała Krawczyk-Nasiłowska, nawiązując do listu otwartego, wystosowanego w czwartek przez Komisję Zakładowego Związku Zawodowego NSZZ "Solidarność" przy Teatrze Żydowskim.
"Żądamy bezpiecznych warunków pracy, bo nie chcemy dołączyć do kilkudziesięciu tysięcy osób, które rocznie ulegają wypadkom spowodowanym przez nieprzestrzeganie norm bezpieczeństwa i higieny przez pracodawców" – podkreślili w piśmie aktorzy, zrzeszeni w związku zawodowym.
Na 22 czerwca zaplanowano rozmowy między właścicielem budynku, a zespołem eksperckim, powołanym przez władze m. st. Warszawy, organizatora finansującego działalność teatru.
Tak wyglądało czwartkowe przedstawienie "Skrzypka na dachu"
"Skrzypek na dachu zagrany" na Placu Grzybowskim
kw/sk