Zabity dzik, uszkodzone auto i 200 zł mandatu dla kierowcy - tak wygląda bilans zderzenie, do którego doszło w czwartek rano przy Wale Miedzeszyńskim. - Dlaczego kierowcę ukarano mandatem, skoro to dzik wbiegł mu przed maskę? Przecież to absurd! - oburzają się nasi czytelnicy. Policja ma inne zdanie.
O zdarzeniu pisaliśmy w czwartek. Działania stołecznych policjantów są komentowane przez naszych czytelników. Przeważają głosy oburzenia:
"Za co ten mandat ? Bo to że był znak to nie znaczy że dzik miał pierwszeństwo" – komentuje na forum tvnwarszawa.pl olo.
Wtórują mu inni: "Facet wezwał policję, żeby z OC zarządcy drogi naprawić samochód, a oni mu mandat dali. Sic. Ja też bym mandatu nie przyjął. Ten dzik wtargnął na jezdnię wprost przed jadące auto. Uważanie nic by tu nie pomogło. Dzik nie znał przepisów ruchu drogowego" - pisze ihviodhgio.
Czytelnicy podkreślają, że kierowca nie miał szansy zobaczyć w porę zwierzęcia, które wybiegło mu przed maskę z prawej strony.
"Winne jest koło łowieckie. Powinno wyposażyć wszystkie dziki w kamizelki odblaskowe. Zwiększyłoby to bezpieczeństwo i jak to by ułatwiło polowanie!"- drwi kowal.
Jednak są i tacy, którzy uważają, że policjanci słusznie ukarali kierowcę mandatem. Kierowniczka przekonuje: "Niestety, ale kierowca jest winny, nie ma on racji i mandat jest słuszny. Gdyby nie było znaku ostrzegawczego o dzikich zwierzętach, to byłoby co innego".
Decyduje policja
O komentarz poprosiliśmy stołeczną policję. - Kierowca nie dostosował się do znaku A-18b (ostrzega o możliwości pojawienia się na drodze dzikich zwierząt - red.) oraz do art 3. kodeksu ruchu drogowego (o zachowaniu szczególnej ostrożności na drodze - red.). Policjanci podjęli decyzję o ukaraniu mandatem, jednak bez punktów karnych - tłumaczy Robert Opas z KSP.
I dodaje, że kierowca przyjął mandat na miejscu. - O tym, czy wystawić mandat, czy samo pouczenie, decydują policjanci, którzy sprawdzają, czy kierujący zachował się zgodnie z nakazem – podkreśla policjant.
Dopytujemy, co dokładnie oznacza owa „szczególna ostrożność”. – Kierowca powinien jechać z taką prędkością, by móc bezpiecznie wyhamować, niezależnie od tego, czy na drodze obowiązuje ograniczenia do 50 km/h czy 70 km/h. Zapewniam, że przy odpowiedniej prędkości kierowca będzie w stanie zatrzymać się zarówno przed zwierzęciem, jak i pieszym – odpowiada policjant.
Spłoszone wbiegają na jezdnię
- Wkroczenie na jezdnie przed jadące samochody to jedno z najpoważniejszych zagrożeń, jakie stwarzają dla człowieka dziki – zauważa Marek Roman, zastępca dyrektora Lasów Miejskich w Warszawie. – Ponadto te zwierzęta potrafią bardzo szybko biegać i zauważenie ich zanim znajdą się na jezdni często jest niezwykle trudne – przyznaje.
Jak podkreśla, dziki szybko przyzwyczajają się do obecności człowieka, ale zwykle unikają spacerów w rejonach ruchliwych dróg, chyba że zostaną do tego zmuszone. – Sytuacja zmienia się, gdy zwierzę zostanie spłoszone. Najczęściej dzik wchodzi na jezdnię, bo zostanie przegoniony np. przez psy spuszczone ze smyczy – wyjaśnia. I dodaje, że luty i marzec to dla tych zwierząt miesiące rozrodcze. – Są wtedy dodatkowo płochliwe i niespokojne – wyjaśnia.
Jak szacują Lasy Miejskiej w okresie rozrodczym, populacja dzików w stołecznych lasach liczy około 900-1000 okazów. - Od 2008 roku odłowiliśmy blisko 1600 sztuk, które zostały przewiezione przynajmniej 100 km poza granice Warszawy. Wypadki z udziałem dzików to jednak bardzo częste przypadki – podkreśla wicedyrektor.
Skutki zderzenia z dzikiem:
jk/r
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl