- Władze Warszawy kombinują jak koń pod górę, by zrobić absolutnie wszystko, żeby profesora Chazana nie zwolnić - uważa Katarzyna Piekarska z SLD. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, poza opinią urzędników, zażądała jeszcze ekspertyzy perinatologa, czyli lekarza zajmującego się schorzeniami płodu.
"Gra na czas"
- Zamiast go zwolnić, robi fikcyjne kontrole. Bo ta kontrola, którą zarządziła, tak naprawdę nic nie wykaże. Zamiast badać, czy nie doszło do naruszenia praw pacjentki, bada, czy nie doszło do naruszenia praw płodu - mówi Łukasz Gibała z Twojego Ruchu.
Podobne zdanie ma nawet partyjny kolega Gronkiewicz-Waltz. - Widać tu, że się kontrolerom nie spieszy. Jest to gra na czas - sugeruje Stefan Niesiołowski. Kontrola miasta trwa już czwarty tydzień i na razie nic nie wskazuje, by miała się skończyć.
"Bardzo szanuje prawo"
Rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska podkreśla, że konserwatywne poglądy prezydent Warszawy nie będą miały znaczenia. - Ona bardzo szanuje prawo, więc jeżeli dokumenty i kontrole wykażą, że było uchybienie, to na pewno nie będzie się bała podjąć decyzji - zapewnia.
Rzecznik Praw Pacjenta wystarczyły niecałe dwa tygodnie, by ogłosić kategoryczne wnioski. - Można już stwierdzić, że doszło do naruszenia prawa do informacji. Tym samym doszło do naruszenia prawa do sprzeciwu od orzeczenia lekarza - uważa Krystyna Kozłowska.
TVN24 nieoficjalnie ustalił, że taki sam wniosek będzie zawierał raport ministra zdrowia. Zarzuci w nim złamanie artykułu 39 ustawy o zawodzie lekarza. Ostateczna wersja raportu ma być gotowa w ciągu kilkunastu dni.
iwan/tr