Co robili strażnicy przy tęczy? "Mogą być konsekwencje"

Monika Niżniak o interwencji strażników
Źródło: TVN24
Kierownictwo straż miejska przyjrzy się zachowaniu funkcjonariuszy, którzy byli świadkami pożaru tęczy na placu Zbawiciela. Część świadków twierdzi, że nie zareagowali oni odpowiednio. - Są podstawy by wyciągnąć konsekwencje służbowe wobec funkcjonariuszy - twierdzi rzeczniczka formacji.

W czwartek rano po raz kolejny została podpalona tęcza na placu Zbawiciela. Świadkowie zdarzenia twierdzą, że strażnicy miejscy nie zareagowali odpowiednio. - Z ich strony reakcja była zerowa – napisał Arkadius na Kontakt24. Twierdzi również, że strażnicy pozwolili przejść podpalaczom obok swojego auta.

Będą konsekwencje?

Na zdjęciach od internauty widać, że radiowóz straży miejskiej był zaparkowany obok tęczy. O wyjaśnienia poprosiliśmy rzeczniczkę formacji. Twierdzi ona, że strażnicy około 4.45 wezwali straż pożarną. Dodała, że kierownictwo straży miejskiej przeanalizuje zachowanie funkcjonariuszy.

- Jest już nasza wstępna ocena. Po przeanalizowaniu materiałów kierownictwo ocenia, że są podstawy, by wyciągnąć konsekwencje służbowe wobec funkcjonariuszy, którzy pracowali w rejonie placu Zbawiciela, ze względu na niepodjęcie interwencji wobec podpalaczy tęczy – powiedziała na antenie TVN24 Monika Niżniak.

Dodaje, że trwa wewnętrzne postępowanie w tej sprawie. - Jego wynik będzie znany w trybie szybkim – ucina rozmowę.

W informacji przesłanej do redakcji podkreśla, że do tej pory nie było zastrzeżeń co do działań podejmowanych przez strażników miejskich w związku z zabezpieczeniem rejonu pl. Zbawiciela. "Na przestrzeni ostatnich miesięcy strażnicy miejscy kilkakrotnie udaremnili próby dewastacji lub podpalenia konstrukcji i ujmowali sprawców tych czynów" – pisze Niżniak.

Ratusz oczekuje wyjaśnień

Zastępca prezydent Warszawy Michał Olszewski powiedział po południu dziennikarzom, że władze miasta czekają na informacje od straży miejskiej, dlaczego patrol nie interweniował w momencie podpalenia tęczy.

- Czekamy na wyjaśnienia straży miejskiej, sytuacja jest co najmniej zastanawiająca, ale nie chcę zbyt szybko wyciągać wniosków, dopóki nie otrzymamy informacji od komendanta straży miejskiej. Jeśli rzeczywiście doszło do zaniechania albo jakiegokolwiek działania, które jest niezgodne z rytmem pracy straży miejskiej, będziemy wyciągali konsekwencje, ale proszę dać nam wyjaśnić tę sytuację - powiedział Olszewski.

Kilka razy paliła się, potem ją odtworzono

Tęcza była kilkukrotnie palona. Ostatni raz 11 listopada 2013 roku, w czasie Marszu Niepodległości. Straty oszacowano na 70 tys. zł.

W styczniu instalacja zniknęła z placu Zbawiciela, żeby zostać odbudowana na 1 maja. Wtedy ratusz zapewniał, że instalacja jest zabezpieczona przed podpaleniem, ale szczegółów nie ujawniał. Nad jej bezpieczeństwem mają czuwać także służby. Policja przy tęczy - czytaj więcej.

Instalacja jest objęta monitoringiem miejskim.

Pod koniec maja 2014 roku pijany mężczyzna próbował podpalić tęczę. Interweniowała straż miejska.

Nadpalona tęcza

Kto zapłaci za zniszczenia?

PAP/lata/ran

Czytaj także: