Prokuratura stwierdziła, że zachowanie napastnika było "wybrykiem chuligańskim", którego efektem było wywołanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu. Ale pobity w tramwaju profesor uważa, że atak miał podłoże dyskryminacyjne. W środę sprawą zajmie się sąd.
Profesor UW Jerzy Kochanowski został pobity w tramwaju. Był ze znajomym, który mówił po niemiecku, co miało się nie spodobać innemu podróżującemu.
Po uderzeniu profesor doznał urazu głowy. Sprawca ataku został oskarżony o wywołanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu, a prokuratura uznała także, że czyn ten miał charakter chuligański.
Jednak pełnomocnik Jerzego Kochanowskiego z taką decyzją się nie zgadza. Złożył wniosek o zmianę kwalifikacji prawnej czynu.
W środę w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Woli rozpocznie się proces w tej sprawie. Sąd zbada, czy zachowanie sprawcy nie stanowiło również przestępstwa "motywowanego nienawiścią na tle różnic narodowościowych".
"Podłoże dyskryminacyjne"
- W naszej ocenie obecna kwalifikacja prawna nie oddaje faktu, że atak na profesora Kochanowskiego miał także podłoże dyskryminacyjne. To, że profesor jest Polakiem nie wyklucza możliwości popełnienia przestępstwa z nienawiści na tle narodowościowym lub etnicznym. Najważniejsze w tej kwestii jest ustalenie motywów działania sprawcy pobicia i tego, jakie miał wyobrażenie o przynależności narodowościowej pokrzywdzonego – wyjaśnia dr Dorota Pudzianowska, prawniczka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. HFPC objęła sprawę swoim Programem Antydyskryminacyjnym "Artykuł 32" i na jej prośbę profesora będzie reprezentował pro bono przed sądem adwokat Arkadiusz Matusiak.
- Język jest elementem identyfikacji narodowej lub etnicznej, dlatego tę sprawę można rozpatrywać na gruncie dyskryminacji ze względu na pochodzenie narodowe lub etniczne – mówi mec. Arkadiusz Matusiak.
Jak dodaje, w demokratycznym społeczeństwie opartym na poszanowaniu godności i równości nie mogą być akceptowane jakiekolwiek czyny motywowane uprzedzaniami o podłożu narodowym i etnicznym, a fakt popełnienia przestępstwa z nienawiści powinien spotkać się ze zdecydowaną reakcją ze strony wymiaru sprawiedliwości.
"Bo mówił po niemiecku"
O pobiciu naukowca pisaliśmy na łamach tvnwarszawa.pl. Doszło do niego w czwartek 8 września ub. r. o godzinie 18 w tramwaju numer 22, na odcinku pomiędzy przystankami Powązkowska a Cmentarz Żydowski.
Jak mówił poszkodowany historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, został zaatakowany, bo rozmawiał po niemiecku z kolegą z Uniwersytetu w Jenie. Jak relacjonował, na atak nie zareagował motorniczy ani nikt z pasażerów. Ranny naukowiec zgłosił sprawę policji. Funkcjonariusze ustalili, że sprawca uderzył profesora w głowę, po czym na przystanku Cmentarz Żydowski wysiadł z tramwaju i oddalił się.
Piotr R., podejrzany o atak na naukowca, został zatrzymany w październiku ub. roku, miesiąc po zdarzeniu.
Materiał Faktów o pobiciu profesora:
Profesor UW pobity w tramwaju
kz/pm
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak, tvnwarszawa.pl