"Salomonowym" można nazwać rozstrzygnięcie dotyczące filtrów spalin w tunelu przez Ursynów. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nakazała... zostawić miejsce na ich przyszłą instalację.
O filtry walczyli mieszkańcy i lokalne stowarzyszenia. Przypominali, że od najbliższych bloków budowaną trasę dzielić będzie jedynie 110 metrów. Wskazywali, że w odległości 700 metrów powstaje Szpital Południowy, a od lat w okolicy działa też Centrum Onkologii. Pod petycją o montaż filtrów spalin podpisało się 4 tysiące osób, z kolei 7 tysięcy zgłosiło w tej sprawie wnioski do wojewody.
Na razie nie
W piątek stanowisko w tej sprawie zajęła Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Jak możemy przeczytać w liczącej 168 stron decyzji środowiskowej, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (inwestor drogi - red.) ma zostawić... miejsce na montaż urządzeń oczyszczających powietrze.
RDOŚ nakazał też, by po otwarciu tunelu drogowcy codziennie, przez całą dobę monitorowali jakość powietrza. Od wyników pomiarów uzależniony będzie montaż samych urządzeń. - Krótko mówiąc nasz upór bardzo zmotywował urzędników do przyjrzenia się sprawie. Mamy zapewnienie monitoringu powietrza, co bardzo cieszy, ale ciągle nie ma jasnej deklaracji, co do samych filtrów. Nie możemy dopuścić, aby odłożenie montażu w czasie stało się próbą zamiecenia sprawy pod dywan - komentuje Kamil Orzeł ze stowarzyszenia Projekt Ursynów, które było zaangażowane w zbieranie podpisów.
Z kolei członkowie organizacji Otwarty Ursynów, zapewniają, że nie złożą broni, a podpisy będą wciąż zbierane. Całą sprawę komentują na Facebooku: "RDOŚ nakazała jedynie obowiązek wykonania analizy powietrza, jedynie konieczność zarezerwowania miejsca na ewentualny montaż filtrów, w przypadku gdyby przeprowadzone badania wskazały taką potrzebę".
Były planowane, nie były potrzebne?
Małgorzata Tarnowska z GDDKiA przyznała w rozmowie z nami, że kilka lat temu był plan instalacji filtrów. Ale ostatecznie z nich zrezygnowano, bo analizy dowiodły, że nie będą potrzebne.
- Istotną rolę, decydującą o wynikach takich obliczeń i analiz, poza dopuszczalnymi wartościami stężeń poszczególnych zanieczyszczeń w powietrzu, odgrywa struktura i natężenie ruchu - tłumaczyła Tarnowska.
Pierwszą analizę wykonano w 2013 roku, w oparciu o ruch w roku... 2005. W ubiegłym roku pomiary jednak powtórzono. - Wyniki, pomimo bardziej rygorystycznych niż w 2013 roku poziomów dopuszczalnych stężeń zanieczyszczeń, potwierdziły wniosek o braku konieczności instalowania filtrów - podtrzymywała Tarnowska.
kz/r