Były kelner z kancelarii opowiadał o "Gęsiarce" za zamkniętymi drzwiami

Ruszył proces ws. kradzieży obrazu "Gęsiarka" z Kancelarii Prezydenta
Źródło: TVN24
Proces o kradzież obrazu "Gęsiarka" z Kancelarii Prezydenta rozpoczął się w czwartek przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Oskarżony, były kelner z Centrum Obsługi Kancelarii Prezydenta RP, w śledztwie nie przyznawał się do winy. Grozi mu do 10 lat więzienia.

Nie wiadomo, co oskarżony miał w czwartek do powiedzenia sądowi. Sędzia Dorota Radlińska przychyliła się bowiem do wniosku obrony i wyłączyła jawność przesłuchania Jarosława G. ze względu na "ważny interes prywatny".

Zaniósł obraz do lombardu

Prokuratura oskarżyła Jarosława G. o to, że pracując w Kancelarii Prezydenta, ukradł obraz o wartości 18-20 tys. zł, mający szczególne znaczenie dla kultury i wstawił go do lombardu pod zastaw pożyczki 1800 zł. Ustalono także, że system kontroli w Kancelarii Prezydenta nie zabezpieczał ruchomości przed wynoszeniem, a obsługa techniczna, w tym kelnerzy, miała swobodny dostęp do pomieszczeń.Oskarżony - mówił prokurator Jarosław Sej - nie przyznał się do zarzucanego przestępstwa, wyjaśniając, że kupił obraz przypadkowo i wstawił go do lombardu.Śledztwo wszczęto na podstawie zawiadomienia Kancelarii Prezydenta z października 2015 r. Brak obrazu "Gęsiarka", autorstwa Romana Kochanowskiego z końca XIX wieku - obok braku innych przedmiotów - stwierdzono podczas audytu po przejęciu urzędu przez prezydenta Andrzeja Dudę.Obraz został ujawniony w jednym z warszawskich domów aukcyjnych, gdzie wystawiono go na sprzedaż w czerwcu 2015 r. Jak informowała prokuratura, w toku śledztwa ustalono, w jaki sposób obraz trafił na aukcję i ujawniono, że osobą, która jako pierwsza wprowadziła obraz do obrotu, był były pracownik Kancelarii Prezydenta RP Jarosław G., któremu początkowo postawiono zarzut paserstwa.W dalszym toku śledztwa okoliczności rzekomego nabycia obrazu, opisane przez G., uznano za niewiarygodne, co doprowadziło do przedstawienia mu zarzutu kradzieży obrazu.

Wieloletni kelner

G. - jeszcze jako podejrzany o paserstwo - w styczniu 2016 r. wyjaśniał, iż jesienią 2014 r. nabył obraz za 100 zł pod warszawską Halą Mirowską od nieznanego mu mężczyzny. Tego samego dnia - wyjaśniał - wstawił obraz do lombardu za 1800 zł. Zapewniał, że nie miał samodzielnego dostępu do pomieszczeń, w których znajdował się obraz i inne zaginione przedmioty. Jarosław G. był wieloletnim kelnerem zatrudnionym w Centrum Obsługi Kancelarii Prezydenta RP. Umowę z nim została rozwiązana w czerwcu 2015 r. Były szef kancelarii prezydenta Komorowskiego Jacek Michałowski mówił, że "jeśli kancelaria przeszukała swoje zasoby i nie odnalazła zagubionych przedmiotów, musiała to zgłosić do prokuratury". "(Prokuratura) słusznie zrobiła. Jeżeli przedmioty zginęły, to trzeba wszcząć śledztwo" - mówił. Jak podkreślał, Kancelaria za prezydentury Komorowskiego nie podejmowała żadnych kroków w sprawie, bo miała nadzieję, że zagubione przedmioty się znajdą. W czerwcu 2016 r. poinformowano, że obraz "Gęsiarka" powrócił do Pałacu Prezydenckiego.

PAP/kz/pm

Czytaj także: