– To była pierwsza edycja budżetu, wiele rzeczy stanowiło dla nas nowość i mogło sprawiać problemy – przyznaje Andrzej Wójcik, naczelnik dzielnicowego wydziału infrastruktury, odpowiedzialnego za realizację projektów budżetu partycypacyjnego. I zapewnia, że będą poprawiać projekty w porozumieniu z pomysłodawcami.
38 przejść na kilometr
Jako pierwsza do poprawki kwalifikuje się słynna już droga rowerowa wzdłuż ulicy Łukowskiej. Na odcinku kilometra wyznaczono tam aż 38 przejść dla pieszych. Zarząd Dróg Miejskich orzekł, że wykonano ją niezgodnie z projektem (i tak niedoskonałym), dlatego nie zamierza jej nawet odebrać.
– Zdajemy sobie sprawę, że cała Warszawa z nas żartuje – wzdycha Wójcik i przyznaje, że podczas realizacji nie wszystko zostało dopatrzone. – Wybudowaliśmy ją w dość wąskim pasie drogi, w miejscu, gdzie mamy dużo przejść osiedlowych. Nie popisaliśmy się, ale też wyciągnęliśmy z tego wnioski – zapewnia.
Droga zostanie poprawiona "najszybciej jak się da", najprawdopodobniej wiosną.
"Zabrakło wyobraźni"
Opozycja z rady dzielnicy pracę urzędników ocenia bardzo krytycznie i obarcza winą za niedociągnięcia. Zdaniem radnego Dariusza Lasockiego (PiS), zaniedbania wynikają z niedokładnej weryfikacji projektów. - Już na tym etapie powinno się określić, co można zrealizować, a czego nie. Brakuje tu wyobraźni i niepotrzebnie rozbudza się nadzieję aktywnych mieszkańców - ocenia w rozmowie z tvnwarszawa.pl.
Najlepszym przykładem jest jego zdaniem park Nad Balatonem, gdzie zamiast placu do ćwiczeń stanęło... jedno urządzenie. – O tym, że pomysłu nie da się wykonać, dowiedzieliśmy się już po głosowaniu – przypomina Lasocki.
Na stronie internetowej budżetu partycypacyjnego czytamy, że wybrany przez mieszkańców plac do ćwiczeń został zrealizowany, ale "konieczne było zmodyfikowanie projektu związane z ograniczonymi możliwościami zagospodarowania parku". Wójcik tłumaczy, że na przeszkodzie stanęły... utarczki z projektantem. – Nie wyraził zgody na umieszczenie w parku żadnego urządzenia. Ostatecznie udało nam się go ubłagać o jedno – tłumaczy.
"Plac do Kalisteniki" na Gocławiu
– Dlaczego nikt nie sprawdził tego wcześniej? – pyta Lasocki. Wójcik odpowiada, że przed głosowaniem "projektant był nieosiągalny". A z efektu końcowego niezadowoleni są przede wszystkim mieszkańcy. "To fuszerka" – komentowali na forum tvnwarszawa.pl.
Wójcik zapowiada, że projekt uda się naprawić. Ma zostać zrealizowany w zaproponowanym kształcie, ale... w innym miejscu; przy ulicy Kwarcianej. - Tam też planujemy siłownię plenerową, więc będzie to nieco większy kompleks – tłumaczy.
Ale projektu z poręczami broni. – Jeśli chodzi o poręcze gimnastyczne, z których też się śmieją, to akurat ten projekt jest wykonany zgodnie z oczekiwaniami projektodawcy. Podczas realizacji cały czas byliśmy z nim w kontakcie i on jest zadowolony. Sprawę nakręcają wyłącznie media. Nic więc zmieniać nie będziemy – ucina.
Dlaczego jednak urzędnicy nie podpowiedzieli projektodawcom, że urządzenia warto umieścić na innym podłożu, nie w trawie? – To nie jest naszą rolą. Jeśli mieszkaniec chce konkretne miejsce, zakładamy, że podjął świadomą decyzję. Jeśli zaś sam proponuje zmiany, wtedy jesteśmy otwarci na rozmowy – tłumaczy.
Odpowiedzialność po stronie dzielnicy
Krytykowane projekty to jednak tylko część tego, co zrealizowano w ramach budżetu partycypacyjnego. W 2015 roku, w dzielnicy, do realizacji zakwalifikowano 42 projekty. Udało się wykonać prawie wszystkie - na wykonanie czekają jeszcze dwa. Ale doświadczenie pokazuje, że od ilości ważniejsza jest jakość. A porażki mogą skutecznie ośmieszyć ideę budżetu. Co na to miasto?
– Projekty muszą służyć mieszkańcom w takim wymiarze, jak zostało zaplanowane i być zgodne z pierwotnym kształtem – odpowiada Marek Jezierski z ratusza i dodaje, że miejskie Centrum Komunikacji Społecznej stara się nie wtrącać w dzielnicowe problemy. – Interweniujemy tylko wtedy, kiedy pojawiają się informacje o znacznych nieprawidłowościach. Takie pojawiały się w przypadku słynnej ścieżki rowerowej, która będzie zmieniana. W sprawie pozostałych projektów nie było zgłoszeń – dodaje i podkreśla, że główna odpowiedzialność za prawidłową realizację wniosków leży jednak po stronie dzielnicy.
Mimo to Jezierski stara się bronić urzędników. – Często jest to splot niespodziewanych okoliczności, o których dowiadujemy się dopiero w trakcie realizacji. Są to różne niebezpieczeństwa ukryte w gruntach, problemy organizacyjne bądź prawne – mówi i jako przykład podaje opóźnienia w realizacji projektów rowerowych. – Rozporządzenie ministra dotyczące jazdy pod prąd weszło w życie dopiero w październiku. W związku z tym niektóre projekty musiały poczekać, lecz mieszkańcy byli o tym poinformowani.
Na koniec dodaje: - Realizujemy 95 proc. wniosków. To dobry wynik!
Karolina Wiśniewska
Projekty do kolejnej edycji budżety obywatelskiego można zgłaszać do 15 stycznia 2016 r. Więcej dowiesz się na stronie miasta.